No i stało się. Mam pompkę tubeless. Patrząc na ceny tych wynalazków, myślałem że nigdy to nie nastąpi. Ale Rose Druckmacher XXL 260*, kosztująca mniej niż remont kuchni, daje nadzieję, że pompki tego typu zaczną tanieć. Byłoby miło, bo jest to bardzo wygodne rozwiązanie tubelessowych problemów – do garażu i na wyjazdy.
* Niemcy najwyraźniej kochają długie i skomplikowane nazwy. Jak również olbrzymie pudła.
Pierwsze wrażenia







No to strzelamy!
Naładowanie zbiornika do ciśnienia 12-15 bar wymaga 10-15 ruchów tłoka. Działa on bardzo lekko i płynnie, choć po przekroczeniu 10 barów, trzeba użyć trochę mocy. Pojemność komory wystarcza do wstrzelenia opony na obręcz, choć do idealnego ułożenia stopki na rancie, potrzebne jest kilka dodatkowych ruchów.
(uwaga, w 0:21 słychać strzały!)
Używając „komory strzałowej”, przy pierwszym podejściu uszczelniłem między innymi plusowe opony WTB (27.5×3.0″), które do najłatwiejszych nie należą. Dla porównania, przy użyciu zwykłej pompki stacjonarnej, kosztowało mnie to sporo wylanego potu i mleczka uszczelniającego…
Jest to więc idealne rozwiązanie, jeśli przed przejściem na tubeless powstrzymuje Cię wizja mleka wylewającego się na buty i ciśnienia uciekającego bokami.

Choć prawdę mówiąc, to samo da się osiągnąć prawidłowo oklejając obręcz taśmą. Ale jeżeli nie masz na utrzymaniu rodziny, nie grozi ci głód, nie jesteś Tutsi, ani Hutu i chcesz mieć pewność, że zamleczanie zawsze będzie robotą na jedno piwo, Druckmacher ułatwi Ci życie.
A co ze zwykłym pompowaniem?
Rose Druckmacher XXL 260 może też oczywiście służyć jako zwykła pompka podłogowa, choć przy dużych oponach MTB, trzeba się trochę namachać. Ze względu na wysokociśnieniowy charakter, objętość komory głównej jest niewielka – w sam raz do szosówki.

Na wyśrubowanym zakresie ucierpiał też manometr. Mimo, że jest duży i wysoko umieszczony, jego wskazania są bezużyteczne przy „ciśnieniach enduro”. Cały potrzebny zakres jest ściśnięty na dwóch milimetrach skali, więc precyzja i dokładność odpowiada pomiarowi grubości włosa za pomocą ekierki. Dodatkowy elektroniczny manometr (np. mój ulubiony Schwalbe Airmax) jest niezbędny, o czym pisałem już w artykule o prawidłowym ciśnieniu.
→ Więcej: Opony enduro #4: Jakie ciśnienie?
Tu jednak trzeba zaznaczyć, że są to nieuniknione kompromisy w pompce zdolnej do napełnienia dodatkowego zbiornika. Wymienione wady dotyczą wszystkich pompek stacjonarnych, w których producenci chwalą się wysokim ciśnieniem maksymalnym. Życia nie oszukasz.

Alternatywy…?
Jak już mamy z głowy porównanie do zwykłych pompek stacjonarnych, warto rzucić okiem na to, co jeszcze rynek oferuje w kwestii napełniania opon bezdętkowych.
- Bontrager TLR Flash Charger (559 zł) – jedna z pierwszych pompek z dodatkową komorą wysokociśnieniową. Ma ona „dźwignię blokady” umieszczoną na korpusie, co będzie dużą zaletą, jeśli zajdzie potrzeba wymiany głowicy. Tylko czy dopłacisz za ten komfort 185 zł…?
- Kellys Airtank Tubeless (399 zł) – ciekawostka: dokładnie ta sama pompka, co testowana. Rose wychodzi jednak taniej, nawet po doliczeniu kosztów wysyłki.
- Airshot (279 zł) i inne zewnętrzne zbiorniki – robią dokładnie to samo, ale nie są tak wygodne, jak przełączenie wajchy w zintegrowanym rozwiązaniu. Jest to jednak tańsza opcja, jeśli masz już wysokociśnieniową pompkę podłogową.
- „Ghetto inflator” (ok. 30 zł?) – brzmi jak nazwa zabawki erotycznej, ale bez obaw możesz wpisać to hasło w Google na służbowym komputerze. Zwłaszcza, jeśli jesteś fanem Adama Słodowego i chcesz wyprodukować sobie odpowiednik Airshota z butelki po coli lub starej gaśnicy. Na własną odpowiedzialność!
- Kompresor warsztatowy (od 350 zł) – koniecznie taki ze zbiornikiem, bo mini-kompresorki do opon samochodowych się nie nadają. Jest to niezła alternatywa, jeśli brzydzisz się ruchem (hm?), a dysponujesz prądem (i miejscem) w garażu. Niestety kompresora nie zabierzesz ze sobą na wyjazd, a możliwość wrzucenia do bagażnika i łatwość napraw „w terenie” to kluczowe zalety pompek tubeless.
- Pompka na naboje CO2 (od 50 zł) – najtańsze i prawdopodobnie najbardziej sensowne rozwiązanie dla osób rzadko zmieniających opony. Boli tylko wyrzucanie opróżnionego naboju po każdym strzale (7-8 zł za sztukę)…
Rose Druckmacher XXL 260 – werdykt
Bardzo długo wzbraniałem się przed zakupem pompki tubeless, ale po tym teście trochę żałuję czasu straconego na wycieczki do kompresora w warsztacie samochodowym i wyrzuconych do śmietnika nabojów CO2. To jeden z tych produktów, które wpadają w kategorię totalnie-nie-potrzebujesz-ale-jak-już-masz-to-nie-oddasz. Jeśli często zmieniasz opony i nie chcesz się zastanawiać, czy tym razem „da radę”, na pewno nie pożałujesz.
Walety
- brak stresu przy trudnych oponach;
- szybkość i czystość uszczelniania;
- mobilność;
- jakość wykonania;
- rozsądna cena.
Zady
- nieprecyzyjny manometr;
- dźwignia zmiany trybu umieszczona na głowicy.
Rose Druckmacher XXL 260
Cena: 79,95 € (ok. 375 zł z wysyłką*)
Strona i sklep producenta
*Pro-tip: przy pierwszych zakupach w sklepie Rose zapisz się do newslettera, żeby dostać kupon na 10 €. Cena z wysyłką spada wtedy do ok. 330 zł.
Zobacz też powiązane artykuły:
- Opony enduro #6: Tubeless – wszystko, co chciałbyś wiedzieć
- Opony enduro #4: Jakie ciśnienie?
- Opony enduro #5: Jak założyć oponę (bez łamania palców)?
Hmmm… To ja już wolę kompresor modelarski. Maly, cichy, a jeszcze aerograf podepne i klawiaturę wyczyszcze z zeszlotygodniowej kajzerki. Niestety cena nadal jest absurdalna.
A ile za taki kompresor…?
Około 360zł?
W promocji kupisz za 280 polskich zlotych. Głośność na poziomie najtańszej zmywarki. Ciśnienie nabija do 4 bar. Wielkość jest taka, że jeżeli na wyjazd zmieścisz te pompkę to zmieścisz i takiego dmuchajacego jamnika.
No to cena porównywalna. Pytanie, czy jamnik tylko dmucha, czy potrafi strzelić na raz dużą objętością, bo o to tak jakby tutaj chodzi ;)
Pojemność butli (bo tylko kupno z takiego z butlą ma sens) to z tego co kojarzę 3 litry, do których nabijasz 4 bary. Pomyślałem o nim od razu bo stoi takowy obok mojego biurka i używam go właśnie czasem w tym celu :)
Ale ad rem – bardzo podoba mi się ta pompka, lubię dobrze wykonane przedmioty, ale nadal uważam, że płacimy tutaj wysoką cenę „za nowość”. Kiedy cena spadnie do okolic 200 pln, będzie to naprawdę super deal.
Jakby coś – wypisz , wymaluj Rose tylko z CRC (trochę przydługaśny ten link).
Mam i działa.
http://www.chainreactioncycles.com/pl/en/lifeline-airblast-tubeless-tyre-track-pump/rp-prod155451?utm_source=SilverpopMailing&utm_medium=email&utm_campaign=USA_CAN_ROW_16_11_17_black_Friday_week_3&spMailingID=18489540&spUserID=MTc2NDI3NjY5MTQ4S0&spJobID=1141336426&spReportId=MTE0MTMzNjQyNgS2
Jest jeszcze rozwiązanie za 30 zł. Spryskiwaczy ogrodowy 5 ł z castoramy.
Właśnie mam zamiar przetestować takie cudo na wyjazdy. Przetestowałem z 26″ i działa całkiem dobrze zobaczymy jak zadziała z 29″. Ale śpię spokojnie bo jak cos to kompresor; )
Czytałeś test? :P
Coś tam czytałem:P Oczywiście pompka na wyjazdy to optymalne rozwiązanie jednak uważam, że 80 ojro za pompkę to jeszcze trochę za dużo. W tym sezonie sprawdzę rozwiązanie z ogrodniczego:P Co prawda mam obawy co do większych kół ale zobaczymy. Jak zadziała 80EUr zostanie na cebule :)
Wole kompresor, pompeczki do plecka i tak nie włożę.Ale jak najbardziej dla kogos kto mieszka i nie posiada garażu
Do plecaka nie, ale do bagażnika już tak :)
„Nawet biedne dzieci w Afryce powinny móc sobie pozwolić.” -naprawdę..??
Zamiast wyrażać głębokie zażenowanie w komentarzach, polecam:
https://worldbicyclerelief.org/en/
Eeee ja mam stary kompresor ze starej lodówki, ma taką moc że oponę roz…erdoli i nadal sobie niewzruszony pracuje. Tylko że na wyjazd się nie zabierze, jedyna wada. Ale polecam, nie wyrzucać starych lodówek tylko wyciągnąć kompresor i tyle.
I nie wyrzucać starych garaży, tylko wstawiać do nich takie rzeczy ;)
Nie ma się co śmiać, sam od kilku lat używam takiego „sprzętu”. Nie zabiera dużo miejsca. Pompuję koła rowerów, samochodów, wózków dziecięcych a ostatnio nawet bezdomnemu do Maybacha zapodałem powietrza jak mu opona strzeliła na autostradzie.
Michał zawsze z niecierpliwością czekam na Twoje nowe teksty. Bardzo mi odpowiada ta nieznośna lekkość pióra i specyficzne poczucie humoru jakie tutaj znajduje, nie mówiąc już o kopalni wiedzy jaką jest dla mnie Twój blog. Niestety żart o dzieciach z afryki jakiś nie z Twojej bajki, po prostu słaby :(. Granica bywa bardzo cienka.
Nie ma czegoś taniego w Chinach?
Szukałem i nie znalazłem. Zaspali :P
Miło się robi na sercu jak są teksty z kultowego „chłopaki nie płaczą”
Test jak zwykle świetnie napisany.
Test bardzo dobry, jak większość Twoich tekstów, jednak wolę testy o czymś. Pompka tubeless nie jest potrzebna w czasach obręczy i opon tubeless. Gadżet – spoko. Ale testy gadżetów są niepotrzebne tak samo jak gadżety.
NB nie rozumiem oburzenia o tekst o dzieciach z Afryki- jakoś o Hutu i Tutsi nikt się nie oburza bo to niby kultowy tekst. Nie wszystkie dzieci w Afryce umierają z głodu ale wiele z nich używa przedmiotów i sprzętu „nie pierwszej nowości” więc porównanie jak najbardziej na miejscu – niektórym brak dystansu a obrona głodujących dzieci na niszowym blogu jest śmieszniejsza niż obrona Europy przed terroryzmem za pomocą rysunków na chodnikach wykonanych w technice kredy.
Tym bardziej, że są kraje w Afryce gdzie czarnym żyje się lepiej niż białym, ale o tym mało kto wie.
Wymień jeden.
RPA :P
Trochę po czasie, ale nie tylko RPA, chociaż tam jest teraz to najbardziej widoczne. W większości krajów środkowej i południowej Afryki można doświadczyć rasizmu ze strony czarnych. Nawet mając kasę nie da się tam zamieszkać normalnie na ich poziomie. I spokojnie będąc białym można zostać zastrzelonym lub nawet zarąbanym na środku ulicy w bardziej cywilizowanych miastach i nikt nawet nie wzruszy ramionami. Kojarzycie zdjęcia uśmiechniętych i przyjaznych plemion afrykańskich. Zamieszkajcie z nimi i poczekajcie, aż nastąpi okres nieurodzaju lub jakaś inna klęska to zobaczycie ich prawdziwe oblicze. Informacje o tym jaka jest Afryka często pochodzą z telewizji i internetu. Przeważnie słychać, że Afryka jest gorąca, pustynna i biedna. W Afryce jest bieda, ale Afryka jest bardzo zróżnicowana. Raz, że o możnych z Afryki się nie mówi, bo na tym się słabo zarabia, fundacje nie mogą robić zbiórek i td., a dwa, że są wielkie rejony i grupy społeczne gdzie pieniądze nie mają żadnego znaczenia, a ludzie, którzy ich nie mają wcale nie są u siebie tacy biedni.
Cyprianie, może jednak czasem warto ustawić kwestię smaku przed poczuciem humoru, szczególnie w tak dobrych tekstach jak te Michała …
Halo Chiny ! Halo Chiny ! Jest biznes do zrobienia , zróbcie pompkę tubeless za 150 zeta ! Czekamy…
Z góry przepraszam za off-topic, gadżet o tyle zbędny, że „naprawdziwniejszy” tubeless ze schwalbe procore napompujesz najzwyklejszą pompką. Dętka procore osadza oponę główną i oponę procore. Bez pośpiechu, bez strzelania, pewnie, powtarzalnie, przewidywalnie.
To dzięki procore ciśnienia poniżej 1 bar nie przyprawią cię o burping-phobię ;-)
Po rozdarciu opony wyhamujesz bezpiecznie, bo wewnętrzna opona procore trzyma oponę główną i nie pozwoli jej zejść z obręczy.
A za różnicę w cenie pompek masz już procore na jedno koło!
Nie wiem czy ktoś już pisał ale pod koniec jest literówka :) Walety i Zady :) no chyba ,że tak ma być -to przepraszam
Tak jest pod każdym testem od ponad 3 lat istnienia bloga :)
no tom wyskoczył przed szereg :)
Kupiłem Kellysa w mniej więcej podobnej cenie, mam! Co za ulga, dlaczego nie wcześniej! Dziękuję!!!
Właściwie mam Airshot’a – kiedyś kupiłem (poniżej 2 stów, jak na zbiornik po „syfonie” na wodę gazowaną to i tak za drogo, ale się sprawdza) jak osadzałem opony do przełajówki. Ostatnio wymieniłem opony w mtbeku na Maxxis Ardent i osadziły się bezproblemowo samą pompką (serwisową oczywiście). Właściwie to uszczelniły się po założeniu opon, pierwsze dmuchnięcia docisnęły opony do felgi. Aż się zdziwiłem. Ale 60 ojro to faktycznie przyzwoita cena za pompkę i zbiornik ciśnieniowy. O ile ktoś nie ma pompki to chyba warto wyskrobać trochę więcej, choć pewno wielu jest takich, którym wystarcza przysłowiowa „pompka z Lidla”, u mnie takie długo nie wytrzymują, a tak przynajmniej solidnej pompki nie trzeba zmieniać co sezon. Czysta oszczędność, choć wyda się na początku trochę więcej.
A, i w mojej zaworek jest jeszcze bardziej uniwersalny, nie muszę niczego przekładać (gumek, głowic itd) wystarczy, że włożę w wentyl, dźwignię przesunę i pompuje obojętnie jaki wentyl…
nabylem droga kupna Red Cycling Products PRO Big Air i jestem takze zadowolony i wyglada na solidna metalowa konstrukcje
zdecydowanie ulatwia robote
https://www.kellysbike.com/pl/pompki-c180/airtank-tubeless-p50754
identyczna (nie licząc napisu ) pompka od kellysa ,mam ja juz w sklepie …cena wysoka ale da się zrobić duzy rabat mam juz w sklepie …przetestowałem ,robi dobrą robotę ,da się zrobić cene w około 300zł
Nie wiem czy ktoś wraca jeszcze do tego artykułu ale jest dobra opcja na zakup tej samej pompki (tylko za 252zł + przesyłka 20zł) ale pod innym brandem:
https://www.bikester.pl/red-cycling-products-pro-big-air-rocket-pressure-pomka-rowerowa-tubeless-czarny-509951.html
Moja już do mnie dotarła i działa świetnie. Tubeless zagościło na moich kółkach.
..jest tak jakby promocja (-50% ale na moje oko to zawyżyli cenę, a tak naprawdę jest -25%), konstrukcja ta sama, pewnie jedna fabryka je klepie i tylko logo zmieniają :) ..niemniej zawsze trochę taniej niż testowana
https://www.bikester.pl/red-cycling-products-pro-big-air-rocket-pressure-pomka-rowerowa-tubeless-czarny-509951.html
Na Alledrogo w pewnym outlecie obecnie można złapać pompke Kross Buran Tubeless o identycznych parametrach za 199zł :)
… a może pompka z Lidla i manometr schwalbe ? pozdr R