Manitou Sherman Flick – pamiętam jak dziś, to był mój pierwszy w życiu widelec kupiony jako nowy ze sklepu. A konkretnie ściągnięty na zamówienie z USA, żeby było taniej. Czekałem dwa miesiące, ale musiałem go mieć! Miał urodę czołgu o tej samej nazwie i działał jak marzenie. Miałem też gorsze widelce Manitou – krosiarskiego Axela, OEM-owego Splice’a i ultralekką Minetę Minute. Ten ostatni najbardziej mnie zraził – komora powietrzna w połączeniu z systemem SPV dawały system nieczuły na małe nierówności i zapadający się na większych. Bardzo wtedy tęskniłem na sprawdzonymi tłumikami TPC z Shermana, ale w lżejszym wariancie.
Dopiero kilka lat później Manitou wypuściło Matołka Mattoca (co oni mają z tymi nazwami?), uzbrojonego w znacznie udoskonalony system TPC, połączony ze sprężyną powietrzną zaczerpniętą z downhillowego Dorado. Czy Manitou Mattoc PRO 2 jest spełnieniem moich marzeń z czasów Shermana?
Matołka przetestowałem w ramach współpracy z polskim dystrybutorem Manitou, firmą Velo.
Budowa i pierwsze wrażenia













Manitou Mattoc PRO 2 kontra reszta świata
Cena | Masa | Podstawowy przegląd | Pełny serwis | |
---|---|---|---|---|
Suntour Durolux R2C2 | 2399 zł | 2250 g | 50h | 100h lub co rok |
Manitou Mattoc PRO 2 | 3499 zł | 1877 g | 3-4 miesiące | co rok |
Rock Shox Pike RCT3 | 4399 zł | 1861 g | 50h | 100h |
Cane Creek Helm | 4999 zł | 2070 g | 50h | 100h |
Fox 34 Float FIT4 | 5539 zł | 1780 g | - | 125h lub co rok |
Na szlaku
Nie jestem wielkim fachowcem w kwestii zaawansowanego tuningu zawieszenia, ale pamiętam jak pierwszy raz wsiadłem na nowego Pike’a – w porównaniu do starszych widelców, dał mi wrażenie jazdy na latającym dywanie i jestem pewien, że to samo poczułby każdy amator. W teście Mattoca interesowało mnie więc przede wszystkim, czy Manitou to ta sama liga co Pike…? Żeby nie trzymać Cię dłużej w napięciu: tak!
Pierwsze, co poczujesz po zamontowaniu widelca, to czułość na małe nierówności. Jest odczuwalna od pierwszych metrów, jeszcze przed dotarciem (potem jest już tylko lepiej). Efektem jest świetna trakcja – widelec klei koło do podłoża, jak zbyt miękko napompowana opona.
Przyczepności sprzyja też mniejsza sztywność, niż w Lyriku czy Foksie 36. Nie jestem fanem maksymalnej szytwności, bo lekka elastyczność poprawia komfort i płynność jazdy w trudnym terenie – koło ma mniejsze tendencje do odbijania się i zsuwania z bocznych nierówności, np. w rockgardenach. Ale ciężcy i agresywni riderzy mogą kręcić nosem.
Ci jednak na pewno docenią nieskończone możliwości ustawień:
- Bez tokenów zwiększających progresję, ugięcie jest liniowe jak przy sprężynie stalowej i nawet lekkie osoby będą mogły ustawić widelec tak, żeby był mięciutki jak kaczuszka i pracował całym skokiem (to o mnie).
- Cięższe osoby mogą zwiększyć progresję tokenami lub zostawić widelec w pełni aktywny, podkręcając tylko hydrauliczne tłumienie dobicia.
- Z kolei osoby jeżdżące ostro i oczekujące bardziej stabilnego podparcia, do dyspozycji mają regulacje tłumienia wolnej i szybkiej kompresji.

Wszystkie warianty można oczywiście mieszać, przez co nie wyobrażam sobie sytuacji, żeby komuś praca Mattoca nie odpowiadała. Przypomina to filozofię damperów Cane Creeka – kupujesz „białą kartkę” i za pomocą pokręteł dopasowujesz charakterystykę do własnych oczekiwań i warunków.
Ja na przykład zostawiłem pełną objętość komory powietrznej (jestem lekki: 65 kg), tłumienie wolnej kompresji zostawiłem otwarte (lubię plusz), a szybką kompresję i tłumienie dobicia ustawiłem w połowie zakresu (stabilność na dużych nierównościach). Do tego dość szybkie tłumienie powrotu, bo… tak lubię.
Mattoc PRO 2 już „z pudełka” oferował podobną jakość pracy do Pike’a, ale zabawa pokrętłami dała mi nieco lepsze poczucie izolacji średnich i dużych nierówności, przy zachowaniu pluszowej czułości.
Do poprawienia
Zanim jednak udało mi się dojść do tych budujących wniosków, trochę musiałem się namęczyć. Już po pierwszym dniu w górach, Mattoc całkowicie się „zamulił”. Wrażenie było takie, jakby wszystkie ustawienia tłumienia wkręcić na maksa, a olej zastąpić mieszanką super glue i karmelu. Po serwisie gwarancyjnym okazało się jednak, że problem prawdopodobnie tkwił w komorze powietrznej. Cóż, przynajmniej miałem wymówkę dla słabego wyniku na zawodach w Srebrnej Górze…
Co ciekawe, trudne przypadki gwarancyjne w imieniu dystrybutora (Velo) obsługuje Spider Suspensions – więc przynajmniej masz pewność, że jeśli trafisz na podobną wadę, zostanie ona naprawiona raz a dobrze. Szkoda jednak, że mimo jakości wykonania przewyższającej nawet Foxa, w Manitou ciągle zdarzają się takie niespodziewanki…
W porównaniu do tego, błahostką jest konieczność improwizowania przy mocowaniu przewodu hamulca w okolicy korony widelca. Producenci amortyzatorów z klasyczną podkową już to elegancko ogarnęli, w Manitou niestety trzeba sobie zmajstrować patent z taśmy i zipów.
Drapanie po głowie (i szukanie dziurkacza) czeka Cię też przy montażu błotnika. Niedawdno do oferty został wprowadzony zintegrowany.
Ostatnią wadą – choć tymczasową – jest niedostępność wersji Boost. Nowe warianty pojawią się w polskiej dystrybucji jesienią.
Manitou Mattoc PRO 2 – werdykt
Ze względu na klasyczną oś 100×15 mm, dostępność wersji 26″ i sensowną cenę, Manitou Mattoc PRO 2 to świetny upgrade roweru sprzed paru sezonów, który nie załapał się na rewolucję rozpoczętą przez nowego Pike’a. Mattoc przemyci do niego jakość pracy najlepszych nowych modeli, bez wydawania kwoty przewyższającej wartość roweru.
Kiedy już do sprzedaży wejdą nowe warianty dolnych goleni, Mattoc PRO 2 będzie też jedną z najlepszych opcji dla świadomych riderów, którzy dokładnie znają swoje oczekiwania względem amortyzacji i docenią wszystkie możliwe warianty ustawień. Osoby mniej obeznane też powinny szybko ogarnąć temat, bo pokrętła tłumienia kompresji mają tylko po 4 kliknięcia, przez co ich efekt jest łatwo odczuwalny. Kupując Matołka, w zasadzie nie ryzykujesz, że praca nie będzie Ci odpowiadała.
Jedyne ryzyko dotyczy ewentualnej konieczności skorzystania z serwisu gwarancyjnego. Jeśli możesz przymknąć na to oko, Manitou Mattoc PRO 2 jest jednym z lepszych amortyzatorów „nowej fali” i zdecydowanie najbardziej opłacalnym.
Walety:
- jakość pracy na poziomie Pike’a;
- mnogość możliwych ustawień;
- świetna jakość wykonania;
- długie interwały serwisowe;
- bardzo dobra relacja cena-jakość.
Zady:
- początkowe problemy z „zamulaniem”;
- prowadzenie przewodu hamulca „na patencie”;
- (na razie) ograniczona liczba wersji.
Cena: 3499 zł
Masa: 1877 g
Strona producenta: https://www.manitoumtb.com/products/forks/mattoc/
Strona dystrybutora: http://velo.pl/czesci/widelce/manitou/mattoc-pro-2
Zobacz też powiązane artykuły:
Odnośnie pluszowości: czytając o Cane Creek DBA i ustawianiu tegoż, okazało się, że „plush” jest używany (przynajmniej u nich) do określania high speed compression, nie low, czyli pluszowy widelec to taki, który gładko wybiera dropy. natomiast wybieranie liści określili jako „supple” ;)
źródło: https://www.canecreek.com/resources/products/suspension/tfg_english.pdf (str. 4. tabele i str. 7. słownik)
Tez zwrocilem na to uwage czytajac artykul.
Generalnie mitem jest, ze amortyzator odpowiada za wybieranie lisci. Duzo wieksza robote robi tu opona. Wolna kompresja odpowiada za utrzymanie amortyztora w srodku skoku i zapadanie sie pod ciezarem ridera w zakretach itp. Szybka kompresja to wybieranie nierownosci.
Błotniki pod odwroconą koronę można dostać w decathlonie. A sam wideł? Cóż… mam drugi sezon i nie planuje zmieniać
Ma IFP jak Charger/FIT czy to zwykły durszlak jak MotionControl/GRIP?
Nie bardzo rozumiem. Z tych wymienionych przez Ciebie, to właśnie GRIP ma rozwiązanie najbardziej zbliżone do IFP (tzn. „pływający” tłok kompensujący różnice ciśnienia oleju). Z kolei Charger/FIT bazują na gumowej membranie, więc nie ma to nic wspólnego z IFP.
Mattoc jest zbliżony bardziej do tego drugiego rozwiązania, tyle że zamiast gumowego bladdera, ściskany jest piankowy element widoczny na zdjęciach wnętrzności.
To może teraz test kolejnego niepospolitego widła, Aurona lub Duroluxa ?
Po kilku pozytywnych recenzjach zastanawiałem się kiedy ta marka zagości u Michała w 1enduro. No i jest, dzięki takim testom lubię tu zaglądać.
Największą zaletą Mattoca Pro (1 lub 2) jest jego platforma działająca mniej więcej jak Brain od Speca (tzn. chodzi mi o efekt, technicznie nie ogarniam) – Mattoc mimo iż nie ma klasycznego lockouta, to potrafi przy dobrym ustawieniu być mega sztywny na podjeździe i wybrać wszystkie korzenie bez dodatkowej zabawy pokrętłami podczas zjazdu. Dzięki temu sprawdza się na zawodach, szczególnie w cyklu Enduro MTB Series ;)
A to nie przypadkiem szybka kompresja odpowiada za wybieranie małych nierówności a wolna za hopy, dropy itp.?
Nie ;)
https://www.1enduro.pl/regulacja-zawieszenia-poradnik/
Pytanie, czy warko lyrika rc dpa zmieniać na mattoca w celu oszczędzenia wagi? ważę 100 kg. 300-400 gram urwane z roweru ale czy warto? Manitou ma u mnie plusa za unikatowość, lubie rzeczy inne niż wszystkie:P
Piszesz o bieżącym modelu Lyrika? W jego przypadku różnica w masie to ~150g, więc patrząc tylko na masę, nie zmieniałbym. Patrząc na unikatowość – prędzej ;)
Jeśli jednak piszesz o poprzedniej generacji Lyrika, to tak, warto się szarpnąć. Ale ze względu na pracę, a nie oszczędności wagowe.
Czy są duże/zauważalne różnice w pracy między wersją pro a expert ?
Niestety nie mam porównania do wersji Expert.
bieżący lyrik i waga pokazuje niestety aż 2300 gram.
A miał ktoś styczność z budżetową Maczetą (Machete)? 140mm, Boost, 27+/29 i cena 1899, poytanie tylko jak to działa…
A teraz szybkie pytanie – kto jest potencjalnym targetem? Większość nowych (nowszych) maszyn na naszym rynku jest wyposażona w Yari lub Pike, a coraz częściej widać Lyriki – te droższe (oczywiście) w Foxy. Komuś posypał się wideł i staje przed wyborem – sprawdzony, oklepany, łatwo serwisowalny i przy tym nie kosztowny podczas serwisu, przewidywalny, zajebisty Pike RCT3 którego można kupić naprawdę dużo taniej niż cena katalogowa – bywają egzemplarze z demontażu nowych maszyn albo okazje w sklepach – czy taki Mattoc? Czy unikatowość jest tu głównym kryterium bo dokładając parę stówek można mieć naprawdę unikat w postaci DVO Diamond (który jest ponoć mega ciężki w ustawieniu) ale unikatowości nie można mu odmówić.
Ja swojego Mattoc’a kupiłem za 1450 zł. I jest to cena za nowy amortyzator kupiony w Chain Reaction Cycles. Jeśli chodzi o jego prace to mam dobre porównanie do RS Pike RC i Mattoc wg mnie bije go pod każdym względem. Mnogość ustawień oraz jego praca jest dużo lepsza nic w Pike. Jedyny mały minus to właśnie brak wersji boost ale wielki problem to nie jest, bo opona 2,4 wchodzi bez problemu a i 2,5 by się zmieściła. Póki co mam go w hardtailu NS Bikes Eccentric Evo i nawet ze skokiem 160 mm rower podjeżdża bez problemu a jeśli chodzi o zjazdy to połyka wszystko ;) Mam ochotę wsadzić go do fulla Norco Sight ale właśnie boost stanowi mały problem. Jeśli po serwisie działanie RS Pike sie nie zmieni na plus to właśnie Mattoc go zastąpi na dobre. Polecam go każdemu i na 100% nie będzie zawiedziony.
Ja też właśnie kupiłem w Chain Reaction Cycles, wersji comp ale za to boost za €306.49
Orientujesz się może jak jest z gwarancją i przeglądami?
Cześć zamierzam kupić taki amortyzator w wersji comp. potrzebuję skok 140 mm lecz podany przez sprzedającego jest 120 i nie potrafi on ocenić czy istnieje możliwość regulacji. amortyzator jest w wersji OEM z żółtymi naklejkami. Czy wszystkie Mattoki posiadają możliwość regulacji skoku? Wg producenta wersja 120 to 120 -140 mm.
Czy ktoś jest w stanie mi pomóc w tej kwestii?
Da się 180mm skoku?
Nie da się – do takich zastosowań jest Mezzer (test niedługo pojawi się na blogu).