We wstępie do testu warto wrzucić jakąś killer-ciekawostkę o rowerze, żeby zachęcić do dalszej lektury. Nowy Cannondale Habit Carbon 2 nie ułatwia tego zadania – sam producent reklamuje go jako „po prostu rower górski”, a ekstrawaganckie rozwiązania technologiczne ograniczają się do wprowadzenia systemu zawieszenia, z którego korzysta już pół branży. Tylko czy aby na pewno jest to wadą…?

Cannondale Habit Carbon 2 – co to za rower?
Choć wygląda niepozornie, Habit na sezon 2019 jest przełomowym modelem. Wydawało się, że prędzej w Biedronce zabraknie cebuli, niż do Cannondale’a trafi czterozawiasowe zawieszenie, ale oto jest. W dodatku z kinematyką zoptymalizowaną oddzielnie dla każdego rozmiaru ramy. Skok to 130 mm, co odpowiada kategorii trail, ale już geometria i wyposażenie Habita pod wieloma względami nie ustępuje rowerom enduro. A do tego o prędkość dbają tu koła 29″ – w przeciwieństwie do Triggera, który do tej pory był flagowym ścieżkowcem w ofercie marki.
Najważniejsze cechy
- przeznaczenie: trail, all-mountain;
- skok zawieszenia: 130 mm;
- koła 29″ (z opcją 27+);
- carbonowy przedni trójkąt, aluminiowy wahacz;
- czterozawiasowe zawieszenie z inną kinematyką w każdym rozmiarze;
- kąt główki ramy: 66 stopni, reach 430 (M);
- 12-rzędowy napęd SRAM Eagle;
- zawieszenie Fox Performance Elite;
- masa: 14,3 kg (rozmiar M, na mleku, z pedałami);
- cena: 22 499 zł.

Wszystkie najskrytsze detale Habita szczegółowo opisałem w bikepornie – polecam jego lekturę jako wstęp do tego testu:
Geometria i wybór rozmiaru
Kąt główki ramy 66° to bardzo nowoczesna wartość dla ścieżkowca na kołach 29″, ale z reachem 430 mm i bazą kół 1176 mm w średnim rozmiarze, geometrii nowego Habita nie nazwałbym „progresywną”. Miłośnicy rozciągniętych rowerów mogą w tym miejscu przerwać lekturę i iść poszukać jakiegoś Whyte’a.
Zwłaszcza, że długie rury podsiodłowe blokują w Habicie możliwość wskoczenia na większy rozmiar. Przy 170 cm z trudem wpasowałem się w M-kę – mimo maksymalnego wsunięcia sztycy w ramę, siodło w górnej pozycji nadal było o kilka milimetrów za wysoko. Jest to rozczarowaniem, szczególnie biorąc pod uwagę, jak dużo pracy Cannondale rzekomo włożył w analizę antropometrii oraz dopasowanie zawieszenia i sztywności oddzielnie dla każdego rozmiaru ramy. Czyżby wstydzili się zmierzyć swoim testerom przekroku…?
Na szlaku
Rower testowałem na gładkich flowtrailach Singltreka pod Smrkem, niezbyt gładkich trasach enduro w Bielsku-Białej (Enduro Trails i Straconka), a także naturalnych szlakach w okolicy Polanicy-Zdroju.
Podjazdy
Cannondale Habit to jeden z tych rowerów, na których od razu czujesz się jak w domu. Jak pewnie zauważyłeś wyżej, wszystkie liczby w tabelce z geometrią są… normalne, ale dobrze zgrane. Warto tylko przesunąć siodło maksymalnie do przodu, żeby zasymulować bardziej stromy kąt rury posdiodłowej. Ponieważ jestem niski, szybko też obniżyłem kierownicę, żeby ułatwić sobie dociążanie przodu na stromych podjazdach. Pozycja na Habicie i tak jest mocno nastawiona na komfort, a te proste zabiegi przykleiły przednie koło Habita do ziemi i przygotowały do atakowania ścianek.
Co istotne, atakowanie podjazdów nie wiąże się z szukaniem manetki trybów pracy zawieszenia, która zawsze była znakiem rozpoznawczym Cannondale’a i znakomicie sprawdzała się w Jekyllu. Na początku byłem rozczarowany jej brakiem, ale po kilku jazdach rozsądek i zamiłowanie do prostoty zwyciężyły. W końcu 130 mm skoku to nie tak dużo, żeby trzeba nakładać na niego kaganiec. Zawieszenie oferuje tak dobrą równowagę między trakcją i efektywnością pedałowania, że dodatkowa manetka byłoby tylko zbędnym balastem – a Habit i tak już nie jest najlżejszym rowerem (14,3 kg)…
Ale zostawmy śrubki – w końcu najważniejsze jest to, jak się na danym rowerze jeździ. Habit okazał się jednym z najbardziej inspirujących i motywujących rowerów na jakich jeździłem. Podjeżdża tak dobrze, że wymiękając i pchając go pod górę, czułem się, jakbym po raz kolejny zrezygnował z pójścia na siłownię, mimo płacenia od 2 lat za karnet. Tyle że w tym przypadku „pójście na siłownię” jest przyjemne i satysfakcjonujące. Duża w tym zasługa wspomnianej trakcji i tylnego zawieszenia, które pozostaje czułe i płynne na technicznych sekcjach, jednocześnie dobrze opierając się zapadaniu. I to bez dotykania pokrętła tłumienia kompresji w damperze.
Dlatego pomimo niezbyt szałowej masy, bardzo polecam Habita osobom, które lubią podjeżdżać (słyszałem, że są tacy!). Przy takich dewiacjach preferencjach można dodatkowo rozważyć zmianę geometrii na bardziej stromą za pomocą „flip-chipa”. Podniesienie suportu i bardziej stroma podsiodłówka jeszcze bardziej ułatwiłyby pokonywanie technicznych ścianek, a zdolności zjazdowe nie powinny dramatycznie na tym ucierpieć, bo jest ich spory zapas.
A jak już przy tym jesteśmy…
Zjazdy
Neutralny charakter Habita przekłada się też na jazdę w dół. Rower jest bardzo dobrze wyważony, po przyjęciu pozycji „tygrys” czujesz się od razu pewnie, siedząc głęboko „w rowerze” i naturalnie dociążając przód. Nie trzeba też specjalnie walczyć z jego podrywaniem – przy manualach czy skakaniu Habit ma szansę przekonać niejednego sceptyka 29erów.
Przez tę reaktywną i skoczną charakterystykę Habit nie zachwyca jednak w szybkich zakrętach. Nie zrozum mnie źle, składa się w nie bez oporu i jedzie zawsze tam, gdzie chcesz. Ale pod względem carvingowego wycinania łuków, (bez)konkurencyjny Whyte S-150 pozostaje wzorem. Ciekawe, jak Habit dogadałby się z widelcem o mniejszym offsecie…?
Offset jest standardowy, ale za to nowinką jest „Proportional Response” – kinematyka tylnego zawieszenia zależna od rozmiaru ramy. Jak sprawdza się to w praktyce? Niestety nie da się tego ocenić bez bezpośredniego porównania dwóch sąsiednich rozmiarów… Mogę jedynie powiedzieć, że względem najlepszych testowanych przeze mnie rowerów, nie odczułem żadnej dodatkowej magii.
Ale kluczem jest słowo „najlepszych” – zawieszenie nie pozostawia nic do życzenia i świetnie współgra ze sztywnością ramy (która również jest zoptymalizowana dla każdego rozmiaru osobno) i aluminiowych kół. Zdecydowanie nie ma tu poczucia zbyt wysokiej sztywności, rower pozostaje komfortowy i wybacza błędy. Jako całość, prowadzi się rewelacyjnie i czuje się jak ryba w wodzie w technicznym, stromym terenie.
Zawieszenie Foxa skutecznie tłumi i stabilizuje rower przy jeździe z prędkościami „tuż-przed-zamknięciem-BikeBaru”, ale jednocześnie daje bardzo dobry feedback, prowokując do jazdy na granicy przyczepności – rower testowałem późną jesienią, więc nie brakowało okazji, żeby to sprawdzić. Dzięki szerokim obręczom 29″ ubranym w typowo endurowe Maxxisy, trakcji zawsze jednak jest pod dostatkiem. Agresywne opony są głównym winowajcą wysokiej masy Habita, ale prędzej ogoliłbym nogi, niż zmieniłbym je na coś łagodniejszego.
Oponami Habit puszcza więc oko do riderów enduro, ale myśl, że coś udaje – jest ścieżkowcem z krwi i kości, idealnym współczesnym przedstawicielem kategorii trail/all-mountain. Pod względem charakteru bardzo przypomina mi mojego Spectrala, tyle że na kołach 29″ – a to duży komplement.
Cannondale Habit Carbon 2 – werdykt
Nowy Habit to taki trochę VW Golf – może i niczym się nie wyróżnia, ale jeżdżąc nim wyraźnie czujesz progres, jaki dokonał się w ciągu ostatnich kilku lat w rowerach tej kategorii. I nawet nie mam na myśli geometrii, rozmiaru kół czy gadżetów w wyposażeniu – pod tym względem bez trudu znajdziesz ciekawsze rowery. Mam na myśli spójność. Bo jazda Habitem przypomina właśnie jazdę dobrym nowoczesnym samochodem – wszystko działa w nim tak harmonijnie, że masz wrażenie, że każdy samodzielnie wprowadzony „upgrade” tylko by tę harmonię popsuł.
Jeśli więc chcesz kupić ścieżkowca kompletnego, zarówno na szybkie zabawy na trailach, jak i długie godziny w siodle, a do tego jesteś fanem marki gotowym niemało za nią dopłacić – umieść Habita na swojej liście. Obietnicę bycia „po prostu rowerem górskim” spełnia najlepiej, jak to możliwe.
Walety:
- poczucie spójności – idealne działanie jako całość;
- piękna, dopracowana rama „dostrojona” do każdego rozmiaru;
- zawieszenie z najwyższej półki;
- rewelacyjnie podjeżdża;
- daje dużo frajdy i po prostu zachęca do jazdy.
Zady:
- ciężki, jak na swoją cenę i przeznaczenie;
- długie rury podsiodłowe;
- przesadnie skomplikowane osie zawieszenia.
Cannondale Habit Carbon 2 2019
Cena: 22 499 zł
Dostępne rozmiary: S/M/L/XL
Masa: 14,3 kg (rozmiar M, z pedałami, na mleku)
Strona producenta
Zobacz też:
- Bikeporn: Cannondale Habit Carbon 2 2019
- Test: Cannondale Jekyll 3 Carbon 2018
- Bikeporn: Cannondale Jekyll Carbon 3 2018
Te uczucie kiedy czytasz artykuł i już po kilku pierwszych linijkach uświadamiasz sobie że nigdy nie uzbierasz na takie cudo
Cóż, szczerze mówiąc, też miałbym opory, żeby wydać tyle na rower ;) Ale są też tańsze wersje.
fajnie gdybyś kiedyś miał okazję przetestować calibre bossnuta/triple b
14.5kg za 22tys. To jakis zart?
Błagam, tylko nie znowu ta dyskusja… :P Rzuć proszę okiem na komentarze pod bikepornem, już wszystko zostało powiedziane:
https://www.1enduro.pl/bikeporn-cannondale-habit-carbon-2-2019/
Bo cena to żart przy tej wadze . Za wygląd dałbym 2 na 5 co w tej kwocie żadko się zdarza. Rozumiem ,że masz hajs z tego , ale może nie narzucaj , co mają pisać w komentarzach , bo to nie ładnie.
Nie narzucam, odsyłam do dyskusji na ten temat, która rozwinęła się do takich rozmiarów, że powyższy zarzut to jest „żart”… :/
Dokładnie – Tyle to wazy mój Nomad na oponach z podwójnym oplotem.
Elo Czy wszystkie zdjecia byly robione w okolicy Polanicy Zdroju ( Piekielko /Wolarz/Sczytna?) JEstem tam czesto z rowerem i nie kojarze niektorych miejsc pozdro tom
Większość tak, ale 3 zdjęcia są z Bielska/Straconki :)
Mnie się podoba. Idealny rower górski- wszechstronny, mocny i zrównoważony. Tu jest testowana wysoka specyfikacja, stąd cena. Pooglądajcie sobie niższe modele za 12,5 czy 10,5 tys.- nie różnią się wyposażeniem od im podobnych przyszłorocznych Treków czy Specjali. Tak więc proponuję douczyć się przed wypisywaniem bzdur, albo przynajmniej hejtować konsekwentnie cały współczesny rowerowy świat ;) Fakty są takie, że rowery co roku drożeją ale też stają się coraz bardziej kompetentne nawet w podstawowych wersjach.
Mam z tym rowerem drobny problem ;-) . W jaką grupę nabywców celuje? Przy nowoczesnych kątach , pancernych oponach i dopracowanej zawieszce niby powinien trafić do garazu ostrego rajdera – ale- ten skok… 130 to bardzo niewiele przy obecnej modzie na jazde po tzw miejscówkach. Myśle ze 150/140 byłoby tu bardziej na miejscu. Nie krytykuje , ale za taką kase lepiej kupić cos co daje wiekszy zapas wytrzymałości choćby przy nauce skakania. 130 nie wytrzyma ludzkich błędów ;-)
Myślenie o przeznaczeniu roweru odeszło już do lamusa… A tym bardziej nie widzę związku między skokiem a wytrzymałością. Polecam rzucić okiem na filmy z Habitem w roli głównej: https://www.youtube.com/watch?v=61_YAugEtLU
Kolega PabloRS zapewne miał na myśli większy zapas skoku zawiechy na wypadek błędu np. na hopie
Wrzuciłeś ten link Michale już wcześniej w BIKEPORNIE. Nie chcę się czepiać ,ale ja za to nie widzę związku aby sugerować się filmikiem gdzie w roli głównej występuje wychudzony pro-rider( 130mm ,OK ) bo trochę inny poziom umiejętności i … wagi:)
Ludziska z takim poziomem skilla to i na „ukrainie” backflipa kręcą
https://www.youtube.com/watch?v=_2_nDekAyZY
Biorąc pod uwagę ile rozwalonych wahaczy już widziałem, jestem pod wrażeniem wytrzymałości tego roweru.
Schudnąć każdy może. może też nie trzeba się od razu ładować w rowery z wiekim skokiem jeśli da się (a próbowaliście chociaż?) na 130 śmigać…
a co sądzicie o Habit 4 ? zaczyna mi się podobać :)
„Czwórka” to moim zdaniem zdecydowanie najsensowniejszy wariant. Jedyne, czego bym się obawiał to masa – rama alu + SRAM NX na pewno będą odczuwalne na wadze względem testowanego modelu, więc nie spodziewałbym się wyniku poniżej 15 kg.
Mam Habita 4 od 08.2020. Bardzo spójny rower, płynie się na nim. 650 km przelatane. Od nowości skrzypiał mu 4-zawias, osie wymagały smaru i dokręcenia. Po 1 serwisie gwarancyjnym skrzypienie ustało. Jest ciężki, ponad 15 kg. Jednak ja nie urywam sekund, tylko jaram się jazdą i pokonywaniem nierówności. Przesiadłem się z Kellysa Swaga 2016, na którym wrażenia z jazdy inne (enduro, a nie trail), ale prowadzenie Habita to poezja. Jak jest hajs, to kupować i haratać.
To z czego oni robią te rowery? Mam aluminiowego fulla z 2015 roku, ogólnie 130 mm skoku, myk-myk,2×10, Guidy, do tego jakieś półkilowe pedała, tania kaseta i koła 29×2.3, osprzęt podobny do tej czwórki, a waży 13,7 kg.
Edit: Enduro to nie jedyny mój rower.
A czy uczucie siedzenia w rowerze nie wynikało czasem z faktu, że miałeś teoretycznie za duży rower ? Wyższy rajder siedziałby bardziej nad osią tylnego koła i cała magia mogłaby zniknąć :) . Też jestem zdania że długość tyłu powinna się zmieniać względem rozmiaru ramy
Testowałem M-kę, więc jak w mordę strzelił, mój rozmiar (zwłaszcza biorąc pod uwagę dość krótki reach). No i „siedzenie w rowerze” to zdecydowanie bardziej wysokość suportu i stack, niż pozycja na siedząco nad tylną osią (ogólnie nigdy bym tego określenia nie powiązał z pozycją siedzącą).
No wiesz…. ja mam M przy 178 wzrostu :) ale nie Cannona :) Chodziło mi o to , że wysoki rajder siedzi bardziej z tyłu :) , a wszystko to przez G170-S w rozmiarze XL którego mamy w warsztacie, po opuszczeniu sztycy na maxa w ramie mogę nim spokojnie jeździć, nie jest za duży ( teoretycznie ) , ale docelowy klient ma 195 wzrostu więc sztyce ma duuuużo bardziej wyciągniętą co moim zdaniem przerzuca sporo masy w okolice tylnej osi . Dodatkowo sorry, ale nawet po jeździe próbnej na tym Whyte jakoś nie miałem wrażenia , że siedzę jakoś spektakularnie ” w rowerze ” :) , może dlatego , że to XL, choć przy tym rozmiarze to przekrok ma niziutki….
Tak żeby się przyczepić to sformułowanie: „Rower testowałem na gładkich flowtrailach Singltreka pod Smrkem, niezbyt gładkich trasach enduro w Bielsku-Białej i na Straconce, a także naturalnych szlakach w okolicy Polanicy-Zdroju.” brzmi wg. mnie kwadratowo.
Straconka jest dzielnicą bielska więc jak już to „i w”, a nie „na”.
Nawet po takiej poprawce dalej to nie będzie całkiem poprawnie (bo trasy enduro w Straconce są też trasami enduro w Bielsku-Białej), ale będzie znacznie lepiej niż sformułowanie „rower testowałem (…) na Straconce”… Równie dobrze mógłbyś testować np. „na Krakowie” ;)
Pisanie o poczuciu siedzenia „w rowerze” przy reachu 430mm rurze podsiodłowej 440mm i bazie kół 1176mm również wydaje mi się dość zabawne, wraz ze świetnym politycznie sformułowaniem „geometrii nowego Habita nie nazwałbym „progresywną”.” – by nie napisać po prostu, że geo nowego Habita jest ekhm z 3 letnie… ;)
Czy rzeczywiście taki jaki jest w Bielsku uzus językowy dotyczący dzielnic? Pytam, bo mieszkaniec Krakowa powie, że mieszka np. „w Bronowicach”, ale mieszkaniec Warszawy raczej nie powie, że mieszka „w Bemowie” a tym bardziej „w Pradze”, tylko „na Bemowie” i „na Pradze”.
To co łaczy zarówno Bronowice jak i Straconkę to fakt, że kiedyś to były osobne miejscowości – może stąd to wynika? Nie wiem. W każdym razie jeśli mieszkasz w BB to możesz mieszkać w Straconce, w Wapienicy, w Komorowicach, albo na Złotych Łanach lub na Polskich Skrzydeł itd ;)
W każdym razie fakt – nie jest to oczywiste.
Długość rury podsiodłowej nie ma żadnego wpływu na uczucie siedzenia „w rowerze”, baza kół i reach – umiarkowany. Największe znaczenie ma wysokość suportu i stack.
Wysokość suportu wszystkich rowerów w rozmiarach M/L z kołem 29″ zawiera się w obszarze +/-5mm, stack po odrzuceniu ekstremów (Evil) w obszarze +/-1cm (gdzie stack zawsze możemy zwiększyć)…
Gratuluje tego wyczucia (dla wysokości suportu) – plus jaki sens pisania o tym poczuciu siedzenia w rowerze skoro dotyczy to wg. Ciebie praktycznie każdego roweru? ;)
Pomijając Twoje wymijające odpowiedzi i złośliwości z mojej strony, to o długości rury podsiodłowej wspomniałem tylko by zaznaczyć z jaka epoka projektowania geo mamy do czynienia…
Taki jest sens pisana o tym, że jest to podobne w każdym nowoczesnym 29erze, ale nie każdy rower jest nowoczesnym 29erem. A tutaj sens tym większy, że jak sam zauważyłeś – omawiane uczucie nie wynika w jasny i oczywisty sposób z geometrii.
PS. Nie wiem, co jest „wymijającego” w moich odpowiedziach… :/
Nie kumam o co konstruktorom chodzi w kwestii długości tłoka i skoku. W moim Marinie tłok wystaje na jakieś 65mm a skoku ma 50. Skutkiem tego również wtopiłem (wespół ze sprzedawcą) i przez 3 dni jeździłem z sagiem 50%. Pachnie mi to projektowaniem na odwal się – tak żeby różne metryczne długości i skoki obskoczyć jednym wyrobem, ze sztucznie ograniczanym skokiem.
Musi być dobry ten Habit skoro Ratboy Bryceland przesiadł się na niego z Santy po tylu latach ;-)
Kąt 66st hmm z ciekawości patrzę ile ma mój Spec Enduro 2015 65,5st. No to nie jest tak źle pół stopnia w 4 lata, a ja myślałem, że przez ten czas weszło tyle nowinek pozdrawiam
Tylko weź pod uwagę, że to rower z innej kategorii ;)
To ja jedno pytanie o habity jeśli można. Możesz w skrócie wytłumaczyć różnicę pomiędzy:
1. Fox Float Performance 34, 130 mm, Grip Damper, 3-Pos adj., 15×110, tapered steerer, 51 mm offset, który jest w habicie 3
2. Fox Float Rhythm 34, 130 mm, Grip Damper, Sweep-Adj, 15×110, tapered steerer, 51 mm offset, który jest w habicie 4
?
Oba mają ten sam tłumik, ale Performance ma pokrętło tłumienia kompresji z trzema pozycjami, a w Rhythm reguluje się je płynnie, bez kliknięć.
Poza tym Rhythm jest zrobiony z tańszego stopu alu (6000 vs 7000), przez co jest trochę cięższy.
Czyli różnice raczej symboliczne.
Piszesz o trzeszczeniu głównej osi obrotu już przy 2-3 podjeździe. Mam ten sam problem. Jak rozebrałem, to łożysko z prawej strony można wyciągnąć palcami. Mufa nie wygląda na zajechaną ale łożysko raczej nie powinno tak lekko wychodzić, szczególnie że ze strony lewej siedzi mocno. Czy jak rozbierałeś u siebie to zauważyłeś to samo czy musiałeś użyć prasy? Producent mi się zarzeka że jest wszystko w porządku, osadzić na loctite i jeździć.
A próbowałeś zrobić tak, jak producent zaleca? ;) Ta oś ma inną konstrukcję, łożysko jest „rozpychane” przy dokręcaniu.
Zrobiłem wedle zalecenia, jest git :) dzięki za odpowiedź. Jakby komuś coś jeszcze trzeszczało szczególnie przy naciskaniu na pedały czy skręcie to są to przeważnie mocowania dampera – taka ciekawostka uslyszana w serwisie cannona w Krk.
Rozglądam się za nowym fullem, przeznaczenie od trail/allmountain po lekkie Enduro, zależy mi na rowerze który łatwo podjeżdża, prowadzi się stabilnie na zjazdach, i uciągnie skakanie od czasu do czasu na miejscówkach, pytanie w co pójść aby cieszyć się jazda a nie dochodzeniem gwarancji i problemem z serwisem? Na mojej liście na równi stoi Santa Cruz Hightower oraz Ibis Ripmo, Santa Cruz Tallboy vs Ibis Repley, nie mieszkam w górach ale jeżdżę po nich 2-3 razy w roku, może Ktoś już ma modele 2020 ? Budżet do 19k pln.
Pozwolę sobie to odświeżyć.
Można by prosić o komentarz odnośnie Habitów Carbon 2020, trochę się różnią od 2019, tutaj rzuca się w oczy przede wszystkim amortyzacja. Poszli w dobrym kierunku? Sprzęt rzeczywiście drogi, ale Carbon SE 2020 w tym malowaniu to coś pięknego. Jeżeli jest z tym rowerem wszystko w porządku, to chyba się nie zastanawiam, nerki ponoć w cenie na czarnym rynku ( ͡° ͜ʖ ͡°). I co do rozmiaru, 189 cm wzrostu, i Cannondale mówi, „Panie, Pan to tak XL/L”… no to jak chcę bardziej + do jazdy/prędkości niż do zręczności/sprytu to chyba XL, mam rację?
Carbon SE jest mega, jeśli cena Cię nie odstrasza to bierz :) Co do rozmiaru, to one nie są wybitnie długie, więc XL może być spoko, tylko upewnij się wcześniej, czy rura podsiodłowa nie będzie za długa (powinna być ok, ale nie zaszkodzi sprawdzić).