W zeszłym tygodniu po raz trzeci odwiedziłem targi rowerowe Kielce Bike Expo, żeby pokazać Ci mój subiektywny przegląd najciekawszych nowości na sezon 2019. W tym roku będzie on nie tylko subiektywny, ale też mocno okrojony. Dlaczego?
Ano dlatego, że targi Kielce Bike Expo z roku na rok chudną. Zacznijmy od tego, czego na nich… nie było. Wielcy nieobecni 2018 to między innymi Kross (do tej pory zajmujący czołowe miejsce na wprost głównego wejścia), Shimano i Cannondale.
Marki te dołączyły do rosnącego grona producentów takich jak Trek, Specialized czy Giant, wybierających własne, bardziej kameralne prezentacje dla mediów i dystrybutorów (oraz dni testowe dla klientów).
W zasadzie jedyną mainstreamową marką, jaka się wystawiła, był Scott. Gwiazdą stoiska był nowy Ransom – powrót modelu, który 12 lat temu zdefiniował kategorię enduro. W wydaniu 2019 ma on 170 mm skoku i koła do wyboru 27.5″ lub 29″.W jeszcze bardziej hardkorowo-racingową kategorię wpisuje się nowy Whyte G-170 29″.Kierownica jest w nim tak szeroka, że zdjęcie musiałem zrobić na ukos (820 mm). Myślałem, że poszerzanie kierownic już się skończyło, a tymczasem widać, że 800 mm stało się nowym 780 mm.W Kielcach można też było zobaczyć na żywo nowy kolor i poprawioną specyfikację S-150 S, czyli aktualnie chyba najciekawszego roweru w ofercie brytyjskiej marki (test modelu 2018).Praktycznie wszystkie modele przeszły też na widelce ze skróconym offsetem.Również T-130, teraz z lepszą geometrią, widelcem 140 mm i oponami 2.6″. Jeździłbym.Do niektórych modeli trafiły hamulce TRP z nietypową (w rowerach) rowkowaną tarczą.Kolejnym całkiem nowym modelem Whyte jest S-120 (koła 29″ skok 120 mm), czyli reprezentant nowej szkoły rowerów XC/trail. W tym przypadku bardziej trail. Idealny wybór, jeśli mieszkasz nieco dalej od gór, ale jednak czasem je odwiedzasz.Do takich osób skierowany jest też Yeti SB100 (koła też oczywiście 29″, ale skok ramy to cross-countrowe 100 mm). Układ zawieszenia został w nim specjalnie przeprojektowany tak, żeby w ramie… zmieścił się bidon.Podobne cele przyświecały projektowaniu SB150 i SB130 (ten drugi jeszcze się nie załapał na targi). Wszystkie trzy mają też coś, czego wcześniejszym Yeti brakowało najbardziej: długą, progresywną geometrię.Jedynie wygląd carbonowej „szafki” na Switch Infinity budzi kontrowersje, ale i tak trudno tym rowerom odmówić urody.Podobnie zresztą jak Mondrakerom – teraz pod skrzydłami nowego dystrybutora. Ciekawe, jak przełoży się to na popularność tej niedocenianej w Polsce marki?Dotychczasowy dystrybutor (7Anna) skupia się na własnych produktach, czyli przede wszystkim NS Bikes i Rondo. Snabb jak zwykle w awangardzie, jeśli chodzi o malowanie.Najważniejszą nowością jest jednak Define, czyli carbonowy full na kołach – a jakże! – 29″, dostępny w wariantach 130 i 150 mm skoku. Zapowiada się bardzo uniwersalna i dopracowana w detalach platforma. Trochę mnie zaskoczyło, że na stoisku zajmowała tak mało istotne miejsce.Centralnym punktem ekspozycji były dwie sztuki Rondo HVRT, czyli newschoolowej szosówki aero z zadatkami na rower do szybkiej turystyki, może nawet sporadycznie poza asfaltem – zmienna geometria i dużo miejsca na opony (zwróć uwagę na czarny egzemplarz) nawiązują do gravelowego stylu marki.
Detale robią wrażenie, na przykład widelec z owiewką hamulca (i charakterystycznym dla Rondo mocowaniem piasty umożliwiającym zmianę geometrii).
Ciekawa jest również ta oto dziura.
Jeśli śledzisz szosowe klimaty, to wiesz, że aerodynamika jest w tym roku wszystkim – już nie tylko w kozach do czasówek, ale też lekkich „góralach”, a nawet amatorskich modelach endurance. Wie o tym Accent, który pokazał nowy model Cyclone.Ale choć przycichł w tym roku szał na gravele, kategoria ta też była bardzo wyraźna na wielu stoiskach. Pojawiła się np. nowa wersja mojego prywatnego roweru, na którym jeżdżę zdecydowanie najczęściej: Whyte Friston.Jednym z ciekawszych żwirków na 2019 jest Marin Gestalt X z ramą zalatującą MTB – skrócona rura podsiodłowa zostawia miejsce na sztycę regulowaną. Na zdjęciu tańszy model X10 za 4699 zł, w droższym X11 (8599 zł) myk-myk jest już w standardzie.Dobrze zapowiada się też San Quentin, czyli ostry sztywniak, którego pokazywałem już przy okazji festiwalu Joy Ride. Biorąc pod uwagę ceny, na pewno będzie to bardzo popularny model.Niezmiennie popularny będzie też Hawk Hill, teraz dostępny również w nieco bardziej dziewczyńskim malowaniu (nie tym ze zdjęcia).Jeszcze ciekawszy jest Alpine Trail, czyli kolejny przedstawiciel gatunku enduro 29er. Podstawowy model kosztuje dychę i jest naprawdę nieźle wyposażony. Test na pewno pojawi się na blogu.Stoisko Marina ogólnie przyciągało duże zainteresowanie ;)Marka ta jest coraz częściej brana pod uwagę jako alternatywa chociażby dla Dartmoora. Ale polski producent nie ustępuje pola! W 2019 zarówno ścieżkowy Bluebird jak i endurowy Blackbird dostępne będą na kołach 27.5″ i 29″. Szczególnie niebieski Blackbird Evo 29″ (8799 zł) prezentuje się bojowo.Bluebird 27.5″ wyróżnia się wygiętą górną rurą, która na żywo prezentuje się lepiej, niż na zdjęciach.
Ceny nieco wzrosły, ale za to w specyfikacjach wprowadzono dużo przemyślanych upgrade’ów, jak np. nowe siodło i mostek, czy lepsze sztyce regulowane (X-Fusion Manic). Chyba najbardziej zyskały podstawowe modele Intro, które teraz stanowią sensowną alternatywę dla droższych odmian.
Z kolei w topowej linii „Pro”, praktycznie do wszystkich modeli, z widocznym powyżej Primalem włącznie, trafiły widelce Foxa. Do rowerów będą nawet dołączone customowe naklejki pod kolor ramy.
Bardzo popularną nowością, nie tylko u Dartmoora, jest 12-rzędowy napęd SRAM NX Eagle.Najciekawszym modelem targów był jednak „rower do dyscypliny, która nie istnieje” ;) Street Fighter to tani (2799 zł) sztywniak skierowany do stunterów z TyRury. Dość odważna decyzja, ale skoro jest takie zapotrzebowanie…?
Na stoisku Velo można było też zobaczyć sporo nowych części i akcesoriów. Mnie najbardziej interesowały hamulce Hayes Dominion, które w najbliższym czasie planuję przetestować. Czy kultowej marce uda się tym razem wrócić do gry…?
Z całą pewnością do mainstreamu nie przebije się druga już generacja RST Rebel, czyli amortyzatora upside-down o skoku 130 mm. Ale po dodaniu plastikowych osłon dolnych goleni w końcu wygląda tak, jak widelec USD wyglądać powinien (czyli zajebiście), więc nie mógłbym go tutaj pominąć.
Za to powrót tej legendy ma spore szanse powodzenia: Marzocchi Z1 to tak naprawdę Fox 36 z tłumikiem Grip 2 w innej obudowie – choć nie jest najlżejszy, to działa świetnie (tak mówią). Czyli dokładnie tak, jak stare dobre Bombery sprzed 2007.Zachwyty można też przeczytać na temat DT Swiss F535, czyli widelca wyróżniającego się: a) zmiennym tłumieniem w zależności od pozycji w skoku; b) eleganckimi zaślepkami górnych korków i osi piasty. Muszę przyznać, że wygląda rewelacyjnie i wyróżnia się na tle podobnych do siebie konkurentów.Do jego prezentacji posłużył przepiękny Bold Unplugged. W czasach, kiedy wszystkie rowery są takie same, ten naprawdę robi wrażenie. Zdecydowanie najładniejszy rower targów!Za tę oryginalność w dużym stopniu odpowiada damper schowany wewnątrz ramy – specjalny model przygotował DT Swiss, co też tłumaczy obecność Bolda na stoisku tej marki.Przejdźmy jednak do nowości, które mają szansę trafić pod strzechy. Jedną z nich jest Maxxis Assegai, czyli opona łącząca cechy ulubionych modeli Grega Minnaara z najgłupszą nazwą ever.Do napompowania Ass’n’Gaya nada się pompka Blackburn Chamber HV. Jak sama nazwa wskazuje, jest to model o dużej objętości, dostosowany do niskich ciśnień – zwróć uwagę na czytelny, kończący się na zaledwie 3,5 barach manometr. Dzięki temu jego wskazania mogą okazać się jakkolwiek związane z rzeczywistością, w przeciwieństwie do szosowych pompek wyskalowanych do 11-13 barów. Dziwię się, że takie modele wciąż są rzadkością…Pozostając przy oponach, na stoisku Trezado można było załapać się na kawę z mlekiem ;)Pojawił się też nowy produkt, idealnie nadający się na Puchar Bimbru. Tuż za nim widać kolejną nowość (tym razem serio): mleko Vanilla Supreme, które zamiast amoniaku, pachnie wanilią. Powinno osłodzić gorzkie momenty po przebiciu opony.Uzupełnieniem oferty są nowe łyżki do opon z narzędziem do wykręcania (a bardziej: dokręcania na szlaku) wentyli. Praktyczny gadżet – już trafił do mojej torby.A jeśli chodzi o torby, to przedstawiam Ci najlepszy produkt targów (a w każdym razie jedyny, który wzbudził we mnie nerwowe pożądanie): nerkę Evoc Hip Pack Pro 3l. Na pierwszy rzut oka nie różni się od „starego” modelu (Hip Pack Race 3l zostaje w ofercie), może poza nowymi kolorami i poprawionym układem komór i kieszonek.Ale najważniejsza nowość kryje się z przodu: pas biodrowy przejęty z plecaków, który w dużym stopniu decyduje o ich zajebistości. Rewelacja!Do oferty dołączył też minimalistyczny Hip Pouch 1l. W sam raz, jeśli nie potrzebujesz bukłaka.W plecakach największą nowością jest Evoc Neo 16l, czyli uniwersalny wybór na 1-2 dniowe wypady w góry.Wyróżnia go całkiem nowa konstrukcja protektora, który teraz jest większy i wyciągnięty na zewnątrz plecaka. Powinno to istotnie poprawić wentylację (kosztem wyższej masy).
Oferta Evoca jest dobrą ilustracją tego, jakie kolory będą dominowały w 2019: cegłowaty, sraczkowaty, limonkowy, ewentualnie zgaszony granat to teraz bilet do wielkiego świata rowerowej mody.
…podobnie, jak jego główny konkurent, czyli Deuter Trans Alpine Pro. Trudno uniknąć wrażenia, że jego nowa „wygładzona” wersja naśladuje Evoca nie tylko kolorystyką…Swój styl ma Camelbak. Nerka Repack to najlepsza alternatywa dla Hip Packa.Na stoisku Camelbaka spore wrażenie robiła pokaźna kolekcja bidonów. Jeśli należysz do obozu bidonowych zwolenników, butelki i ustniki tego producenta są bezkonkurencyjne – polecam.Jeszcze bogatsza była oferta okularów Uvexa – zaletą targów jest możliwość zmierzenia ich wszystkich w jednym miejscu. Mnie najbardziej podoba się 706 Colorvision, czyli te same oprawki, w których jeżdżę w wersji fotochromatycznej, ale ze szkłami podnoszącymi kontrast na szlaku.Kaski Uvexa też wtopiły się w ziemno-stosowaną modę.Co innego POC, który zgapił kolory od pszczoły.Podobnie zresztą jak Bell Super DH w modelu 2018. „Malowania” na sezon 2019 nie załapały się na targi.Ciekawą alternatywą dla Bella, którą chciałbym przetestować, jest Leatt DBX 3.0 Enduro. Producent miał też na stanowisku nowy model wentylowanego fullface’a i wypasione gogle w sensownej cenie, ale na razie obowiązuje na nie medialne embargo. Fajnie, że na polskich zaściankowych targach, pojawiają się też takie nowinki.Na razie muszą Ci wystarczyć ciekawostki w stylu kanału doprowadzającego rurkę bukłaka do wnętrza kasku. W połączeniu z wodą gazowaną można jej używać jako spryskiwacza do gogli……A po zakończonej jeździe, umyć ubłocony rower w automatycznej myjni.Tego typu dziwactw i ciekawostek nie brakowało na stanowiskach firm z dalekiego wschodu.Niektóre nawet doczekały się polskiej dystrybucji, np. Wheel Up. Bardzo dobre i tanie pedały platformowe tego producenta polecałem niedawno na blogu.Chińscy producenci to też najprostsza droga do własnej marki rowerowej. Ramy z katalogu tylko czekają na Twoje logo.Tą drogą do tej pory szedł np. Romet, ale chyba coś się ruszyło w tej marce, bo na targach pokazano autorski projekt fulla trail/enduro.Na razie to tylko wydruk 3D, ale docelowo rama będzie wykonana z aluminium. Jak na ten materiał i skok 140 mm, dość oryginalnym wyborem jest system zawieszenia z elastycznymi rurkami wahacza zastępującymi zawias przy osi koła. Co ciekawe, na stoisku Rometa zabrakło modelu ERE 500, czyli jednego z najbardziej opłacalnych elektryków na rynku (możesz go kojarzyć z testu Shimano STEPS).Na targach było za to sporo takich potworków, które do definicji roweru podchodzą dosyć luźno (delikatnie mówiąc)… Lubię elektryki, ale zdecydowanie nie takie.Trochę bliższy rzeczywistości jest nowy Haibike Xduro z charakterystycznym silnikiem TQ. Z momentem obrotowym 120 Nm, to obecnie najmocniejszy napęd na rynku.W porównaniu do starszych Haibike’ów z napędem Boscha, silnik i dużą baterię (630 Wh) udało się w miarę zgrabnie zintegrować w ramie. Ciekawostek jest tu sporo: akumulator jest chłodzony przez wloty powietrza w główce ramy, a opcjonalna 10-amperowa ładowarka w godzinę ładuje go od 0 do 80%.Zintegrowane jest tu nawet… oświetlenie. Grubo! Na tarczy widać też pierścień czujnika prędkości obrotowej koła wzorowany na tych z systemów ABS. Ze wszystkich rowerów na targach, przy tym można było spędzić najwięcej czasu, odkrywając kolejne ciekawostki. Znak czasu?
Kielce Bike Expo 2018 – podsumowanie
E-bike’i celowo zostawiłem na koniec, bo choć na targach były oczywiście wszechobecne, nie stały się jeszcze ich motywem przewodnim. Tylko opisany wyżej Haibike stanowił jakiś istotny krok naprzód w tej kategorii.
Za to wśród rowerów analogowych nowinek trochę było – widać, że polski rynek nie został jeszcze zdominowany przez prąd. Żałuję tylko, że przegląd tego rynku był dość wybiórczy, bo zabrakło kolejnych liczących się marek. Z drugiej strony, trudno się dziwić – taki np. Kross czy Giant mają już mocną sieć dealerską i ich rowery można pomacać w co drugim sklepie.
Kielce Bike Expo stały się więc targami marek wchodzących na rynek i rozwijających się. Na szczęście taka oryginalność wpisuje się w moje gusta – stąd wyraźna obecność w relacji producentów znanych bloga. Dlatego choć wyjazdu do Kielc w przyszłym roku raczej Ci nie polecam, to ja pewnie znów wybiorę się tam z aparatem. O ile komuś będzie się chciało je zorganizować…
Musi być jakoś niedługo, bo Canyon też zawsze w tym okresie odświeża ofertę.
Dryb1as
6 lat temu
Faktycznie targi nie wyglądają za ciekawie. Szkoda że polskie firmy nie wzorują się na wszelkich innych światowych firmach rowerowych i modele na 2019 nie są dostępne do kupienia, gdzie Specialized’a Stumpjumpera można już kupić odkąd pokazany został w mediach. U nas trzeba czekać i czekać a potem się okazuje że dopiero na wiosnę albo i później można kupić rowery … Nie wiem czym to jest spowodowane, może na Taiwanie po prostu polskie firmy muszę poczekać na swoją kolej tzn są na samym końcu… Albo po prostu taka jest polityka firmy żeby klient czekał tyle aż zmieni zdanie i kupi rower firmy zagranicznej
Myślę, że podział polskie/zagraniczne jest tu trochę krzywdzący – wiele mniejszych zagranicznych marek ma te same problemy. Uroki outsourcingu na Dalekim Wschodzie :(
Może i masz racje ale np Kross prezentując ostatnio nowa kolekcje na 2019 nawet nie umiescil nowych modeli na swojej stronie. Porownujac teraz np Yeti które zaprezentowalo modele SB150 SB130, można je już bez problemu zamowic. Sam pamiętasz dobrze jak było z dostepnoscia Primala Plus :)
Byłoby łatwiej, gdyby marki przestały się silić na wypuszczanie co roku nowej kolekcji, zamiast tego pokazując nowe modele wtedy, kiedy faktycznie są nowe – tak jak Yeti właśnie.
Sam nie mogę teraz dojść do porozumienia jaką szeroką chcę kierownicę. Obecnie w nowym rowerze 800 przy moich 180cm i mam wrażenie jakbym trzymał wiosło. W poprzednim 740 było ok, u kolegi mierzyłem 760 też jest niby ok. Teraz tylko pytanie ile uciąć, bo docinanie po 5mm słaba robota przed przyrządu. Celować chyba w 760-780 będę
Ja mam od kilku dni rower z 760 mm i przy wzroście 182 zastanawiam się, czy nie skrócić do 740 albo 720. Ale chyba się przyzwyczaję, na razie jeden dzień w górach za mną. Głupi trend z tym nieustannym poszerzaniem, przez drzwi już ciężko rower przeprowadzić.
Ale rozstaw drzew w lesie nieraz odpowiada szerokości typowych drzwi :P
W poprzednim rowerze miałem 680 mm i było super. Dlaczego miałbym docenić szerooką kierę, przez którą muszę robić przy skręcie zamach jak kierowca autobusu kręcący olbrzymim kołem? Trend skracania mostka rozumiem -> bezpośredniość prowadzenia. Więc dlaczego tę bezpośredniość pogarszać przez super szeroką kierownicę? Dlaczego mam mieć pozycję na rowerze jakbym był w połowie robienia pompki? To jest dla mnie niezrozumiały trend, podobnie jak brak przedniej przerzutki, i będę tu szedł swoją drogą :P
Polecam jeździć po ścieżkach/szlakach, a nie w dzikim lesie :P
W skracaniu mostka nie tyle chodzi o bezpośrednie prowadzenie, co odpowiednie rozłożenie masy. W dużym uproszczeniu, przesunięcie kierownicy za punkt styku opony z podłożem, żeby nie robić OTB przy hamowaniu.
Przy kątach skrętu realnie występujących w czasie jazdy, różnica w wielkości „zamachiwania się jak kierowca autobusu” to kilka milimetrów, więc bez przesady…
Ogólnie co kto lubi, ale jak zawsze, polecam więcej pojeździć, a dopiero potem zastanawiać się nad skracaniem. Stare przyzwyczajenia nie zawsze są dobre.
Jakie kilka milimetrów – polecam wzór na obwód koła przy danym promieniu :P Bezpośrednie prowadzenie to jeden z koronnych argumentów zwolenników progresywnej geo. A jeździ się po wszystkim, a nie tylko po wycyckanych, sztucznych ścieżkach – a i na tych zdarzają się wąskie przesmyki pomiędzy drzewami. I polecam nie zakładać, że ktoś, kto się nie zgadza z aktualną modą jeździ mało albo od niedawna… Już pomijam, że różni ludzie są różnie szerocy w barach i jeden nosi koszulę rozmiar 38, a drugi 45 przy tym samym wzroście i kierownica też powinna być różna dla każdego.
Najlepsze w trendach jest to, że zawsze ten aktualny jest jedynie słuszny :) Jeszcze parę lat temu wszyscy by zachwalali około 700 mm jako idealny kompromis, a 2×10 jako idealny rodzaj napędu. Ale zawsze marketing musi pchać do przodu i forsować zmiany, choćby średnio sensowne, co zresztą sam przyznajesz (kiera 820). Po prostu różnimy się co do punktu, gdzie ta sensowność się kończy.
Nic nie zakładam, sam napisałeś, że jesteś po jednym dniu w górach na takiej kierownicy… Za to Ty zakładasz, że przez „ścieżkę/szlak” rozumiem „wycyckaną sztuczną ścieżkę” :P
Co do wzoru na obwód koła, to spoko, o ile kręcisz barspiny :P Tak jak napisałem, przy normalnej jeździe kierownica skręca się zaledwie o kilka stopni, przez co wydłużenie kierownicy np. o 40 mm zmienia wielkość wychylenia na końcu o ok. 7 mm (przy dość mocnym skręcie o 10 stopni).
Kilka stopni wychylenia kiery? Ta „normalna” jazda to chyba po względnie prostych, sztucznych trasach a la Twister. A gdzie trawersy z nawrotkami? A gdzie podjazdy, gdzie jedziemy tak wolno, że dla łapania równowagi trzeba nieraz mocno bujnąć kierą na boki, prawie „pod kolano”? Rozpatrujesz to tylko z punktu widzenia szybkiego prucia w dół… Kierowca autobusu też może powiedzieć, ze na ekspresówce wielka kierownica mu nie przeszkadza, gorzej w mieście… I w moim przypadku kierownica urosła z 680 do 760, więc dwa razy tyle, ile założyłeś.
Jeżdżę na tym konkretnym, swoim rowerze od niedawna, ale na różnych od wielu lat – i o ile akceptowałem wzrosty w kolejnych rowerach do około 700 mm, obecne okolice 800 mm uważam za przesadę i już, jak widać nie tylko ja.
Nigdy nie szedłem za trendami ale akurat co do szerokości kierownicy- zawsze gdy zmieniałem na szerszą było lepiej, jednak obecnie przy 187 wzrostu mam 780mm. Co więcej, moja kochana żona, która nie wie że w kolarstwie górskim są jakiekolwiek trendy i po prostu ze mną jeździ na tym co jej zaproponuję (sporo, góry minimum co 2 tygodnie przez cały rok), za najważniejsze zmiany w rowerze uważa 1. Napęd 1×11 2. Szeroka kierownica 760 przy wzroście 165 3. Sztyca regulowana. Zawieszenie i hamulce tarczowe dopiero po tych wymienionych. Stabilność i precyzja prowadzenia są wg ważniejsze niż wielkość zamachu w czasie jazdy w technicznym terenie. Ponadto trudno tu wietrzyć podstęp marketingowców, bo większość nowych rowerów ma już od dawna szerokie kierownice. Tak jest po prostu lepiej.
Z całym szacunkiem, ale Twoja żona to żaden argument i autorytet. Precyzja – no właśnie nie. Wszystkie sportowe pojazdy mają „krótkie” prowadzenie i małe kierownice, co oznacza bezpośredniość reakcji a nie dźwignię jak w autobusie – prosta fizyka. No ale jak ktoś lub prowadzenie a la tir to proszę bardzo. Jest ok dopóki gnasz w dół, pod górę i w technicznym, wolnym terenie jesteś jak słoń. I nigdy nie było ustabilizowania poglądu na szerokość kiery, ona rośnie konsekwentnie z roku na rok i w tym problem. I nikt nie potrafi wykazać, na czym ta super przewaga szerokiej kiery ma polegać, już teraz rowerzysta wygląda jadąc jakby mógł zmieścić pod pachy po dorodnym arbuzie… O przedniej przerzutce już nawet nie chce mi się zaczynać. Wolę mieć więcej opcji niż mniej, proste i przednia przerzutka nigdy nie sprawiała mi problemów.
Widzę że dyskusja z Tobą nie bardzo ma sens, ale ok, spróbuję jeszcze raz. Dlaczego precyzja- bo wykonując ten sam zakres ruchu skręcasz o mniejszy kąt, masz więc większą „rozdzielczość” skrętu. Dzięki dłuższej dźwigni jesteś w stanie lepiej i pewniej przeciwstawić się siłom działającym na przednie koło. I z całym szacunkiem, ale moja żona która ruchu zależności nie rozumie ale jest nieco ślepym testerem jest dzięki temu autorytetem- bo mówi co woli i co lepiej jeździ, poza wszelkim kontekstem. Natomiast porównanie do wszystkich sportowych pojazdów zdecydowanie nietrafione, zwłaszcza, że odżegnujesz się od rozważania przewagi szerokiej kierownicy w kontekście prędkości i gnania w dół, jak piszesz.
Ok, więc zakończmy na tym, że dla mnie nigdy problemem nie było „przeciwstawianie się siłom” na kierownicy, stabilność zjazdu ani operowanie przednią przerzutką, jej masa itd. Nigdy nie czułem, że czegoś mi tu brak. Natomiast realnym problemem jest dla mnie szerokość kiery w ciasnych przestrzeniach, „autobusowe” prowadzenie przy niskich prędkościach i technicznym terenie, nienaturalny chwyt szerokiej kiery i jej bliskość do nóg z za mocno ugiętymi ramionami oraz mały zakres biegów bez przedniej zmieniarki. I dlatego zostanę przy swoim.
Żart polega na tym, że zwolennicy obecnych 800mm będą musieli tłumaczyć swoje preferencje i ich bronić zwolennikom 900mm za rok, może dwa. Chyba, że sami sobie znowu przypomną, że 900 lepsze i dotąd żyli w nieświadomości.
Aha: w sportowych pojazdach (samochodach) krótki układ kierowniczy jest właśnie po to, żeby nie kręcić po 360 stopni kierą w ciasnych, wolnych sekcjach, tylko szybko i płynnie po nich śmigać z minimum ruchu kierą. Weź kiedyś dowolną Alfę Romeo na górskie serpentyny, zobaczysz dlaczego ludzie zakochują się od pierwszej jazdy.
W sumie zakończono ale może podzielę się swoimi odczuciami. Dziś akurat zaliczyłem wypad po lesie i miałem okazje przejechać się rowerem z kierą szerokości 680mm gdzie w moim dysponuje szerokością 760mm. To co od razu rzuciło mi się to znacznie mniejsza stabilność prowadzenia po prostu pewność jazdy i żeby nie było nie czuje się jakimś prosem na rowerze raczej jazda dla frajdy ( te odczucia może właśnie dlatego ;) ). Dodam że kumpel też od razu docenił większą szerokość, zmiana już w planach.
A teraz przyszło mi takie pytanie na myśl. Dlaczego gość idący na linie 100m nad ziemią nie zabiera ze sobą zapałki tylko 10m tyczkę i trzyma ją w szerokim chwycie ? A no fakt nie idzie przez las.
A tak już dla czystej przyjemności z jazdy ja tam zdecydowanie bardziej wole jak jest ciaśniej niż luźniej ;) Jesień tuż tuż to się jeszcze zrobi wilgotno :)
Michał w jednej kwestii się nie zgodzę, może dla mieszkańca dużego miasta brak głównych marek nie jest problemem, ale dla gościa z prowincji już jest bo jadąc na takie targi chciałbym mieć możliwie najszerszy przegląd rynku. A tak lipa szkoda czasu i pieniędzy skoro i tak trzeba będzie jeździć po sklepach w dużym mieście.
Bierze sie to stąd, że TK bardzo dużo kroja za m2 od wystawców. Ci zaczynaja kalkulować czy warto i np.wystawiają się co 2 lata.
Dzieje sie tak też w innych branżach. TK są najdroższymi targami w Polsce dla wystawców.
Dystrybucję w Polsce przejęła czeska firma, więc oczywiście będzie dostępny – inaczej chyba nie wystawialiby stoiska na targach? ;)
Piotr
6 lat temu
Tak do podsumowania targów dorzucę że jak dla mnie to jednak elektryków było pełno. Dodatkowo dość dużo hulajnóg i tym podobnego badziewia. No i przegapiłeś jedną sprawę (z racji tematyki i twojej specjalizacji nic dziwnego)która mnie mocno denerwowało: ceny. I to ceny rowerów entry level, gdzie zdarzył się nawet rower na wolnobiegu za 2169 zł. Żeby znaleźć rower na kasecie to na targach trzeba było szykować w graniach 1600 zł wzwyż, co jak dla mnie jest ostrym przegięciem i mam wrażenie że jesteśmy traktowani jak kraj 3 świata, na zasadzie znajcie łaskę pana, macie rower super marki który pod względem cena jakość leży i kwiczy.
Jakie „super marki” masz na myśli? Nie widziałem na targach chyba żadnej dedykowanej wyłącznie na polski rynek?
PS. Pamiętam, że jak w 2003 kupowałem sobie rower z tego przedziału cenowego, to kasety też zaczynały się od ok. 1400 zł – więc dużo się w tej kwestii nie zmieniło ;)
Już dokładnie nie pamiętam, ale praktycznie wszystkie znane marki. Najbardziej mi utkwiło bodajże BH i chyba winora. Nasze polskie duże marki też zaczynają się trochę za mocno cenić. Przykładowo monteria, cenowo poziom zbliżony np. do cube`a. Zastanawiam się czy czasem nie jest tak jak z iphone, kupując za granicą można go kupić taniej. Na plus bardzo mocno według mnie odstaje marin, bo pod względem cena jakość są naprawdę sensowne i chyba wypadał najlepiej na tych targach. Patrząc z punktu przeciętnego klienta detalicznego to w naszym kraju rowery są naprawdę drogie, w szczególności niska półka.
Hm, mam wrażenie, że jednak w Europie ceny wszędzie są bardzo podobne, a w razie czego zakup za granicą nie stanowi problemu.
wujekeman
6 lat temu
Całkiem znośne były parametrowo elektryki od BH Atom X z 700Wh , chyba najwięcej na targach :) . Wizualnie to o gustach się nie dyskutuje :) . No i można zczipować do ponad 40 km/h :)
Zrobiliśmy z kumplem konwersję na Radonie Swoop , z Duroluxem, maszyna lata w maxie 66 km/h i faktycznie wygląda jak rower, ale rowerem nie jest. Oczywiście taka prędkość tylko w lesie, normalnie tylko idiota by tak zapierd….. między ludźmi.
Dlaczego prościej ? Tak samo prosto kupić motocykl, EBajka czy samochód. Żeby była jasność EBajk to nie rower, to tylko dodatkowa zabawka na której można trenować zjazdy na płaskim :) i farmazony że to dla emerytów to można miedzy bajki ;) włożyć, przy ponad 40 km/h w lesie , nawet prosta ścieżka jest wymagająca do ogarnięcia
Artur
6 lat temu
Michał mam nadzieję, ze przetestujesz nowego Whyte 130. Po teście S-150 to mam teraz dylemat. Byłem przekonany do T-130 z 2018 r., a tutaj Whyte zrobił niespodziankę z nową ramą i widelcem 140 na 2019 r. Byłem na targach, przymierzyłem się do nich, ale bez jazdy to ciężko coś powiedzieć.
Wybór między nimi to kwestia priorytetów:
– bardziej zabawowy i skoczny, ew. niższy wzrost i łatwiejsze trasy => T-130
– szybszy i bezpieczniejszy, jazda głównie w górach => S-150
Obiektywnie rzecz biorąc, S-150 powinien być lepszy w większości zastosowań, ale nie każdy chce/potrzebuje 29″.
Michał
6 lat temu
Michał odnosząc się do Twojej opinii o Whyte T-130 ” Jeździłbym ” ma pytanie czy dotyczy ona również wersji aluminiowych SR i S a jeśli tak to , którą uważałbyś za warta większej uwagi w relacji cena i to co otrzymujemy ? Pytam bo jestem na etapie wyboru roweru full na przyszły sezon. Na ta chwilę mój rower to NS Bikes Eccentric EVO 27,5.
ps. też jestem po wizycie na targach i rower do którego wracałem chyba 3 razy to Dartmoor Bluebird Pro 27,5. Potwierdzam na żywo wygląda zdecydowanie lepiej i chyba też nie jest zła propozycją na trasy typu flow i może czasem tylko coś trudniejszego. Co o nim sądzisz jako rowerze w miarę uniwersalnym ?
Tak, jak najbardziej dotyczy to też modeli aluminiowych :) Po obniżce cen na 2019 wszystkie są bardzo sensowne. Najtańszy SR chyba nawet najbardziej, bo w sumie nie widzę w nim nic, co chciałbym wymienić zaraz po zakupie. Dopłata do S to przede wszystkim Eagle 10-50 i ciut lepsze zawieszenie.
Darek
6 lat temu
Michał a ten litrowy evoc hip pouch pomiesci 1 dętke, multitoola i małą pompkę MTB? Telefon woże w kielni więc na niego już nie musi być miejsca :-) Po zdjęciach ze strony producenta to ciężko coś wywnioskować…
Data następnych targów za rok jest już podana oficjalnie więc na pewno ktoś chce je zorganizować ;) jak dobrze pamiętam 19-21 września…tak znowu zdecydowanie za wcześniej..bo jeszcze w pełni sezonu.
Paweł
6 lat temu
A pamiętasz może cenę Primala Evo? I co powiesz o jego specyfikacji, poradzi sobie tak samo dobrze i w mieście i w Beskidach? Ubolewam, że wersja Pro nie dostała takiego pięknego malowania jak Evo.
kiedy nowy strive ;) ?
Nie do mnie to pytanie ;)
Musi być jakoś niedługo, bo Canyon też zawsze w tym okresie odświeża ofertę.
Faktycznie targi nie wyglądają za ciekawie. Szkoda że polskie firmy nie wzorują się na wszelkich innych światowych firmach rowerowych i modele na 2019 nie są dostępne do kupienia, gdzie Specialized’a Stumpjumpera można już kupić odkąd pokazany został w mediach. U nas trzeba czekać i czekać a potem się okazuje że dopiero na wiosnę albo i później można kupić rowery … Nie wiem czym to jest spowodowane, może na Taiwanie po prostu polskie firmy muszę poczekać na swoją kolej tzn są na samym końcu… Albo po prostu taka jest polityka firmy żeby klient czekał tyle aż zmieni zdanie i kupi rower firmy zagranicznej
Myślę, że podział polskie/zagraniczne jest tu trochę krzywdzący – wiele mniejszych zagranicznych marek ma te same problemy. Uroki outsourcingu na Dalekim Wschodzie :(
Może i masz racje ale np Kross prezentując ostatnio nowa kolekcje na 2019 nawet nie umiescil nowych modeli na swojej stronie. Porownujac teraz np Yeti które zaprezentowalo modele SB150 SB130, można je już bez problemu zamowic. Sam pamiętasz dobrze jak było z dostepnoscia Primala Plus :)
Byłoby łatwiej, gdyby marki przestały się silić na wypuszczanie co roku nowej kolekcji, zamiast tego pokazując nowe modele wtedy, kiedy faktycznie są nowe – tak jak Yeti właśnie.
Kross podsluchal i już jest kolekcja 2019 na stronie ;-)
To chyba bardziej na zasadzie, że „łatwiej skrócić, niż podługasić”. Tak jak piszesz, przy niższym wzroście to już jest przegięcie.
Sam nie mogę teraz dojść do porozumienia jaką szeroką chcę kierownicę. Obecnie w nowym rowerze 800 przy moich 180cm i mam wrażenie jakbym trzymał wiosło. W poprzednim 740 było ok, u kolegi mierzyłem 760 też jest niby ok. Teraz tylko pytanie ile uciąć, bo docinanie po 5mm słaba robota przed przyrządu. Celować chyba w 760-780 będę
Ja mam od kilku dni rower z 760 mm i przy wzroście 182 zastanawiam się, czy nie skrócić do 740 albo 720. Ale chyba się przyzwyczaję, na razie jeden dzień w górach za mną. Głupi trend z tym nieustannym poszerzaniem, przez drzwi już ciężko rower przeprowadzić.
Bo rowery nie służą do przeprowadzania przez drzwi :P
Moim zdaniem 740 mm to sensowne minimum dla niskich, drobnych osób. Przy 180 cm zdecydowanie przedział 760-780 mm.
Ale rozstaw drzew w lesie nieraz odpowiada szerokości typowych drzwi :P
W poprzednim rowerze miałem 680 mm i było super. Dlaczego miałbym docenić szerooką kierę, przez którą muszę robić przy skręcie zamach jak kierowca autobusu kręcący olbrzymim kołem? Trend skracania mostka rozumiem -> bezpośredniość prowadzenia. Więc dlaczego tę bezpośredniość pogarszać przez super szeroką kierownicę? Dlaczego mam mieć pozycję na rowerze jakbym był w połowie robienia pompki? To jest dla mnie niezrozumiały trend, podobnie jak brak przedniej przerzutki, i będę tu szedł swoją drogą :P
Polecam jeździć po ścieżkach/szlakach, a nie w dzikim lesie :P
W skracaniu mostka nie tyle chodzi o bezpośrednie prowadzenie, co odpowiednie rozłożenie masy. W dużym uproszczeniu, przesunięcie kierownicy za punkt styku opony z podłożem, żeby nie robić OTB przy hamowaniu.
Przy kątach skrętu realnie występujących w czasie jazdy, różnica w wielkości „zamachiwania się jak kierowca autobusu” to kilka milimetrów, więc bez przesady…
Ogólnie co kto lubi, ale jak zawsze, polecam więcej pojeździć, a dopiero potem zastanawiać się nad skracaniem. Stare przyzwyczajenia nie zawsze są dobre.
Jakie kilka milimetrów – polecam wzór na obwód koła przy danym promieniu :P Bezpośrednie prowadzenie to jeden z koronnych argumentów zwolenników progresywnej geo. A jeździ się po wszystkim, a nie tylko po wycyckanych, sztucznych ścieżkach – a i na tych zdarzają się wąskie przesmyki pomiędzy drzewami. I polecam nie zakładać, że ktoś, kto się nie zgadza z aktualną modą jeździ mało albo od niedawna… Już pomijam, że różni ludzie są różnie szerocy w barach i jeden nosi koszulę rozmiar 38, a drugi 45 przy tym samym wzroście i kierownica też powinna być różna dla każdego.
Najlepsze w trendach jest to, że zawsze ten aktualny jest jedynie słuszny :) Jeszcze parę lat temu wszyscy by zachwalali około 700 mm jako idealny kompromis, a 2×10 jako idealny rodzaj napędu. Ale zawsze marketing musi pchać do przodu i forsować zmiany, choćby średnio sensowne, co zresztą sam przyznajesz (kiera 820). Po prostu różnimy się co do punktu, gdzie ta sensowność się kończy.
Nic nie zakładam, sam napisałeś, że jesteś po jednym dniu w górach na takiej kierownicy… Za to Ty zakładasz, że przez „ścieżkę/szlak” rozumiem „wycyckaną sztuczną ścieżkę” :P
Co do wzoru na obwód koła, to spoko, o ile kręcisz barspiny :P Tak jak napisałem, przy normalnej jeździe kierownica skręca się zaledwie o kilka stopni, przez co wydłużenie kierownicy np. o 40 mm zmienia wielkość wychylenia na końcu o ok. 7 mm (przy dość mocnym skręcie o 10 stopni).
Kilka stopni wychylenia kiery? Ta „normalna” jazda to chyba po względnie prostych, sztucznych trasach a la Twister. A gdzie trawersy z nawrotkami? A gdzie podjazdy, gdzie jedziemy tak wolno, że dla łapania równowagi trzeba nieraz mocno bujnąć kierą na boki, prawie „pod kolano”? Rozpatrujesz to tylko z punktu widzenia szybkiego prucia w dół… Kierowca autobusu też może powiedzieć, ze na ekspresówce wielka kierownica mu nie przeszkadza, gorzej w mieście… I w moim przypadku kierownica urosła z 680 do 760, więc dwa razy tyle, ile założyłeś.
Jeżdżę na tym konkretnym, swoim rowerze od niedawna, ale na różnych od wielu lat – i o ile akceptowałem wzrosty w kolejnych rowerach do około 700 mm, obecne okolice 800 mm uważam za przesadę i już, jak widać nie tylko ja.
Nigdy nie szedłem za trendami ale akurat co do szerokości kierownicy- zawsze gdy zmieniałem na szerszą było lepiej, jednak obecnie przy 187 wzrostu mam 780mm. Co więcej, moja kochana żona, która nie wie że w kolarstwie górskim są jakiekolwiek trendy i po prostu ze mną jeździ na tym co jej zaproponuję (sporo, góry minimum co 2 tygodnie przez cały rok), za najważniejsze zmiany w rowerze uważa 1. Napęd 1×11 2. Szeroka kierownica 760 przy wzroście 165 3. Sztyca regulowana. Zawieszenie i hamulce tarczowe dopiero po tych wymienionych. Stabilność i precyzja prowadzenia są wg ważniejsze niż wielkość zamachu w czasie jazdy w technicznym terenie. Ponadto trudno tu wietrzyć podstęp marketingowców, bo większość nowych rowerów ma już od dawna szerokie kierownice. Tak jest po prostu lepiej.
Z całym szacunkiem, ale Twoja żona to żaden argument i autorytet. Precyzja – no właśnie nie. Wszystkie sportowe pojazdy mają „krótkie” prowadzenie i małe kierownice, co oznacza bezpośredniość reakcji a nie dźwignię jak w autobusie – prosta fizyka. No ale jak ktoś lub prowadzenie a la tir to proszę bardzo. Jest ok dopóki gnasz w dół, pod górę i w technicznym, wolnym terenie jesteś jak słoń. I nigdy nie było ustabilizowania poglądu na szerokość kiery, ona rośnie konsekwentnie z roku na rok i w tym problem. I nikt nie potrafi wykazać, na czym ta super przewaga szerokiej kiery ma polegać, już teraz rowerzysta wygląda jadąc jakby mógł zmieścić pod pachy po dorodnym arbuzie… O przedniej przerzutce już nawet nie chce mi się zaczynać. Wolę mieć więcej opcji niż mniej, proste i przednia przerzutka nigdy nie sprawiała mi problemów.
Widzę że dyskusja z Tobą nie bardzo ma sens, ale ok, spróbuję jeszcze raz. Dlaczego precyzja- bo wykonując ten sam zakres ruchu skręcasz o mniejszy kąt, masz więc większą „rozdzielczość” skrętu. Dzięki dłuższej dźwigni jesteś w stanie lepiej i pewniej przeciwstawić się siłom działającym na przednie koło. I z całym szacunkiem, ale moja żona która ruchu zależności nie rozumie ale jest nieco ślepym testerem jest dzięki temu autorytetem- bo mówi co woli i co lepiej jeździ, poza wszelkim kontekstem. Natomiast porównanie do wszystkich sportowych pojazdów zdecydowanie nietrafione, zwłaszcza, że odżegnujesz się od rozważania przewagi szerokiej kierownicy w kontekście prędkości i gnania w dół, jak piszesz.
Ok, więc zakończmy na tym, że dla mnie nigdy problemem nie było „przeciwstawianie się siłom” na kierownicy, stabilność zjazdu ani operowanie przednią przerzutką, jej masa itd. Nigdy nie czułem, że czegoś mi tu brak. Natomiast realnym problemem jest dla mnie szerokość kiery w ciasnych przestrzeniach, „autobusowe” prowadzenie przy niskich prędkościach i technicznym terenie, nienaturalny chwyt szerokiej kiery i jej bliskość do nóg z za mocno ugiętymi ramionami oraz mały zakres biegów bez przedniej zmieniarki. I dlatego zostanę przy swoim.
Żart polega na tym, że zwolennicy obecnych 800mm będą musieli tłumaczyć swoje preferencje i ich bronić zwolennikom 900mm za rok, może dwa. Chyba, że sami sobie znowu przypomną, że 900 lepsze i dotąd żyli w nieświadomości.
Aha: w sportowych pojazdach (samochodach) krótki układ kierowniczy jest właśnie po to, żeby nie kręcić po 360 stopni kierą w ciasnych, wolnych sekcjach, tylko szybko i płynnie po nich śmigać z minimum ruchu kierą. Weź kiedyś dowolną Alfę Romeo na górskie serpentyny, zobaczysz dlaczego ludzie zakochują się od pierwszej jazdy.
W sumie zakończono ale może podzielę się swoimi odczuciami. Dziś akurat zaliczyłem wypad po lesie i miałem okazje przejechać się rowerem z kierą szerokości 680mm gdzie w moim dysponuje szerokością 760mm. To co od razu rzuciło mi się to znacznie mniejsza stabilność prowadzenia po prostu pewność jazdy i żeby nie było nie czuje się jakimś prosem na rowerze raczej jazda dla frajdy ( te odczucia może właśnie dlatego ;) ). Dodam że kumpel też od razu docenił większą szerokość, zmiana już w planach.
A teraz przyszło mi takie pytanie na myśl. Dlaczego gość idący na linie 100m nad ziemią nie zabiera ze sobą zapałki tylko 10m tyczkę i trzyma ją w szerokim chwycie ? A no fakt nie idzie przez las.
A tak już dla czystej przyjemności z jazdy ja tam zdecydowanie bardziej wole jak jest ciaśniej niż luźniej ;) Jesień tuż tuż to się jeszcze zrobi wilgotno :)
Pojedź do Czarnej Góry, docenisz…
Michał w jednej kwestii się nie zgodzę, może dla mieszkańca dużego miasta brak głównych marek nie jest problemem, ale dla gościa z prowincji już jest bo jadąc na takie targi chciałbym mieć możliwie najszerszy przegląd rynku. A tak lipa szkoda czasu i pieniędzy skoro i tak trzeba będzie jeździć po sklepach w dużym mieście.
Racja, pod tym względem jest to lipa.
Bierze sie to stąd, że TK bardzo dużo kroja za m2 od wystawców. Ci zaczynaja kalkulować czy warto i np.wystawiają się co 2 lata.
Dzieje sie tak też w innych branżach. TK są najdroższymi targami w Polsce dla wystawców.
Kto jest nowym dystry Mundka?
Krecik i Rumcajs…. Mundek odszedł do Czech :)
tzn. polsce juz nie bedzie dostępny? Slabo…
Dystrybucję w Polsce przejęła czeska firma, więc oczywiście będzie dostępny – inaczej chyba nie wystawialiby stoiska na targach? ;)
Tak do podsumowania targów dorzucę że jak dla mnie to jednak elektryków było pełno. Dodatkowo dość dużo hulajnóg i tym podobnego badziewia. No i przegapiłeś jedną sprawę (z racji tematyki i twojej specjalizacji nic dziwnego)która mnie mocno denerwowało: ceny. I to ceny rowerów entry level, gdzie zdarzył się nawet rower na wolnobiegu za 2169 zł. Żeby znaleźć rower na kasecie to na targach trzeba było szykować w graniach 1600 zł wzwyż, co jak dla mnie jest ostrym przegięciem i mam wrażenie że jesteśmy traktowani jak kraj 3 świata, na zasadzie znajcie łaskę pana, macie rower super marki który pod względem cena jakość leży i kwiczy.
Jakie „super marki” masz na myśli? Nie widziałem na targach chyba żadnej dedykowanej wyłącznie na polski rynek?
PS. Pamiętam, że jak w 2003 kupowałem sobie rower z tego przedziału cenowego, to kasety też zaczynały się od ok. 1400 zł – więc dużo się w tej kwestii nie zmieniło ;)
Już dokładnie nie pamiętam, ale praktycznie wszystkie znane marki. Najbardziej mi utkwiło bodajże BH i chyba winora. Nasze polskie duże marki też zaczynają się trochę za mocno cenić. Przykładowo monteria, cenowo poziom zbliżony np. do cube`a. Zastanawiam się czy czasem nie jest tak jak z iphone, kupując za granicą można go kupić taniej. Na plus bardzo mocno według mnie odstaje marin, bo pod względem cena jakość są naprawdę sensowne i chyba wypadał najlepiej na tych targach. Patrząc z punktu przeciętnego klienta detalicznego to w naszym kraju rowery są naprawdę drogie, w szczególności niska półka.
Hm, mam wrażenie, że jednak w Europie ceny wszędzie są bardzo podobne, a w razie czego zakup za granicą nie stanowi problemu.
Całkiem znośne były parametrowo elektryki od BH Atom X z 700Wh , chyba najwięcej na targach :) . Wizualnie to o gustach się nie dyskutuje :) . No i można zczipować do ponad 40 km/h :)
dziękuję ci :)
Jeżeli lubisz takie rzeczy to prościej od razu kupić motocykl.
Motocykl to prawo jazdy, rejestracja, OC, a tu kupi taką maszynkę i w razie czego powie, że to rower…
Zrobiliśmy z kumplem konwersję na Radonie Swoop , z Duroluxem, maszyna lata w maxie 66 km/h i faktycznie wygląda jak rower, ale rowerem nie jest. Oczywiście taka prędkość tylko w lesie, normalnie tylko idiota by tak zapierd….. między ludźmi.
Dlaczego prościej ? Tak samo prosto kupić motocykl, EBajka czy samochód. Żeby była jasność EBajk to nie rower, to tylko dodatkowa zabawka na której można trenować zjazdy na płaskim :) i farmazony że to dla emerytów to można miedzy bajki ;) włożyć, przy ponad 40 km/h w lesie , nawet prosta ścieżka jest wymagająca do ogarnięcia
Michał mam nadzieję, ze przetestujesz nowego Whyte 130. Po teście S-150 to mam teraz dylemat. Byłem przekonany do T-130 z 2018 r., a tutaj Whyte zrobił niespodziankę z nową ramą i widelcem 140 na 2019 r. Byłem na targach, przymierzyłem się do nich, ale bez jazdy to ciężko coś powiedzieć.
Wybór między nimi to kwestia priorytetów:
– bardziej zabawowy i skoczny, ew. niższy wzrost i łatwiejsze trasy => T-130
– szybszy i bezpieczniejszy, jazda głównie w górach => S-150
Obiektywnie rzecz biorąc, S-150 powinien być lepszy w większości zastosowań, ale nie każdy chce/potrzebuje 29″.
Michał odnosząc się do Twojej opinii o Whyte T-130 ” Jeździłbym ” ma pytanie czy dotyczy ona również wersji aluminiowych SR i S a jeśli tak to , którą uważałbyś za warta większej uwagi w relacji cena i to co otrzymujemy ? Pytam bo jestem na etapie wyboru roweru full na przyszły sezon. Na ta chwilę mój rower to NS Bikes Eccentric EVO 27,5.
ps. też jestem po wizycie na targach i rower do którego wracałem chyba 3 razy to Dartmoor Bluebird Pro 27,5. Potwierdzam na żywo wygląda zdecydowanie lepiej i chyba też nie jest zła propozycją na trasy typu flow i może czasem tylko coś trudniejszego. Co o nim sądzisz jako rowerze w miarę uniwersalnym ?
Tak, jak najbardziej dotyczy to też modeli aluminiowych :) Po obniżce cen na 2019 wszystkie są bardzo sensowne. Najtańszy SR chyba nawet najbardziej, bo w sumie nie widzę w nim nic, co chciałbym wymienić zaraz po zakupie. Dopłata do S to przede wszystkim Eagle 10-50 i ciut lepsze zawieszenie.
Michał a ten litrowy evoc hip pouch pomiesci 1 dętke, multitoola i małą pompkę MTB? Telefon woże w kielni więc na niego już nie musi być miejsca :-) Po zdjęciach ze strony producenta to ciężko coś wywnioskować…
Pomieści :) Jakieś łyżki, sznurki do tubelessów i może nawet ultralekką kurtkę też :)
Hej. Bylaby szansa na wiecej fot ransom-ów?
Detali nie robiłem, ale widziałem, że w relacji Magazynu Bike są dobre zdjęcia obu wersji: https://magazynbike.pl/2018/09/18/kielce-bike-expo-2018-swietle-reflektorow-cz-1/
Data następnych targów za rok jest już podana oficjalnie więc na pewno ktoś chce je zorganizować ;) jak dobrze pamiętam 19-21 września…tak znowu zdecydowanie za wcześniej..bo jeszcze w pełni sezonu.
A pamiętasz może cenę Primala Evo? I co powiesz o jego specyfikacji, poradzi sobie tak samo dobrze i w mieście i w Beskidach? Ubolewam, że wersja Pro nie dostała takiego pięknego malowania jak Evo.
Primal Evo w obu rozmiarach kół będzie kosztował 4899 zł. Trochę brakuje mi w nim sztycy regulowanej…