Są takie imprezy, z których wracasz do domu po dwóch dniach i nie pamiętasz, na którą powinieneś nastawić budzik do pracy. Jeśli jeździsz na rowerze między innymi po to, żeby odciąć się od szarej codzienności, są one dla Ciebie ważniejsze od świąt Bożego Narodzenia i Barbórki razem wziętych.
Jedną z takich imprez jest Podhalański Zlot Enduro, który w miniony weekend już po raz trzeci odbył się w Kościelisku.
Ja od codzienności odciąłem się tak bardzo, że zapomniałem na zlocie myśleć o tym, co warto byłoby sfotografować i opisać w relacji. Wybacz więc, jeśli trochę przypomina tą z zeszłego roku…
Co od tamtego zlotu się zmieniło? Prawdę mówiąc: niewiele! Wątpię jednak, że ktoś przyjechał tu oczekując nowości. Formuła zlotu już dawno została dopracowana do perfekcji.

15 rzeczy, o których NIE musisz pamiętać jadąc na zlot
Pojawia się ostatnio nowy rodzaj wyjazdów rowerowych, organizowanych w stylu kolarskich zgrupowań. Są skierowane do osób, które poza jazdą oczekują wyszukanych noclegów, masaży czy szkoleń. Nie twierdzę, że to zły pomysł, ale mnie osobiście nie przekonuje taka formuła – dla mnie jazda zawsze jest najważniejsza.
I to właśnie oferuje Podhalański Zlot Enduro: imprezę z rowerami mocno postawionymi w centrum uwagi i z profesjonalną oprawą, która podporządkowana jest myśleniu wyłącznie o nich.
- Wnoszenie roweru do pokoju? Nie trzeba – strzeżona przechowalnia się nim zajmie.
- Poranna wyprawa po bułki do sklepu? Zapomnij – pyszne śniadanie jest na miejscu.
- Planowanie wycieczki? Po co – pilot z
OrbisuRowerowego Podhala przeprowadzi Cię przez każdy zakręt. - Nie masz picia na drogę? Tomar stawia.
- Rozgrzewka przed jazdą? Pumptrack jest „na zapleczu”.
- Awaria sprzętu? Przyjezdny serwis pomoże.
- Zapomniałeś z domu roweru czy kasku? Przetestuj modele 2017 Canyona, Whyte’a, Krossa i Uvexa.
- Brudny rower po tripie? Myjki są tuż obok.
- Nie masz co zrobić z brudnymi ciuchami? Worki leżą przygotowane przy wejściu.
- Posiłek regeneracyjny? Cateringu na zlocie nie powstydziłaby się Magda Gessler (dosłownie!).
- Piwo do obiadu? Wrzuć 3 zł do skarbonki i nalej sobie.
- Zmarzłeś na rowerze? Sauna już się grzeje.
- Masz ochotę na afterparty? Potańcówa jest zaraz obok kuchni.
- Zbyt trzeźwy na parkiet? Góralska herbata pomoże.
- Wolisz spokojniejsze klimaty? Zapraszamy do ogniska na rozmowy i kiełbasę.
Tak mniej więcej wygląda baza zlotu w MTB Hostelu. Okej, może to nie są rzeczy, dla których specjalnie stałbyś 2 godziny w korku na Zakopiance, ale jeśli chcesz skupić się na jeździe i gadaniu ze znajomymi o rowerach, szybko docenisz, że ktoś o tym wszystkim pomyślał za Ciebie.

Po co więc stać w tym cholernym korku…?
Główny powód jest więc prosty: jazda po rewelacyjnych singlach. Objeździliśmy wszystkie trasy Rowerowego Podhala: w sobotę te położone na Mietłówce, w niedzielę na Butorowym Wierchu. W sumie wszystkie 7 odcinków, które zawsze zaliczałem do klasyki polskiego enduro.
Stali bywalcy tutejszych imprez mogli trochę narzekać na brak czegoś całkiem nowego, ale trasy zostały odświeżone – zarówno przez naturę, jak przez członków Stowarzyszenia. Ta pierwsza zadbała o wypłukanie kilku usianych korzeniami ścianek, Ci drudzy o to, żeby nikt się na nich nie zabił. W kluczowych miejscach pojawiły się nawet siatki zabezpieczające, jak na zawodach DH – pro! Jak widać na zdjęciu, praca nie poszła na marne…
Ale zlot to nie tylko jazda po mokrych, technicznych singlach pod przewodnictwem Mistrza Jedi Polski Enduro. Jedną z tegorocznych nowości była opcjonalna wycieczka do Doliny Chochołowskiej, dla bardziej turystycznie nastawionych riderów. #endurobezspiny, niezależnie od chęci i umiejętności.
Podsumowanie
Już ostatnie zawody Enduro MTB Series pokazały, że im lepiej impreza jest zorganizowana, tym lepsze są nastroje wśród jej uczestników. Ilość pracy, jaką ponad 20 członków Stowarzyszenia Rowerowe Podhale wkłada w przygotowanie najdrobniejszych detali Podhalańskiego Zlotu Enduro jest aż przytłaczająca!
Dodaj do tego wybitne trasy i piękną pogodę, a efektem jest jedyna w swoim rodzaju atmosfera, której nie odtworzysz na żadnej wycieczce organizowanej we własnym zakresie. I właśnie to jest powodem, dla którego spotkania organizowane przez Rowerowe Podhale są żelaznym punktem rowerowego kalendarza, dla którego warto odstać swoje w korkach i zaspać w poniedziałek do pracy.

Enduro Award 2016
Ważnym punktem jesiennego zlotu jest nagrodzenie osób, które najbardziej przyczyniły się do rozwoju enduro w Polsce. 1Enduro zajęło 2. miejsce, za co ogromnie Wam dziękuję! Kiedy odbierałem nagrodę w zeszłym roku, blog miał zaledwie kilka miesięcy – cieszę się, że w nieco bardziej dojrzałej formie, dalej znajduje Wasze uznanie.
W tym roku statuetka (a w zasadzie 6-kilogramowa statua) powędrowała w zasłużone ręce Marka Janikowskiego i Piotrka Kurczaba (Trasy Enduro Srebrna Góra) – zgarnęli aż 59% głosów! Każdy, kto w tym roku odwiedził Srebrną, potwierdzi że ciężko sobie na to zapracowali.

Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że już sama nominacja to wielkie wyróżnienie dla każdego, kto wkłada serce w promowanie MTB. Wygrana w konkursie rozstrzyganym przez Was samych (a nie jakieś narzucone jury) to olbrzymi zastrzyk pozytywnej energii. Myślę, że każdy z nas już się cieszy, że ta energia zasili w tym roku budowę nowych singli!
Zdjęcia ze zlotu (lista aktualizowana na bieżąco):
- Rowerowe Podhale – oficjalna relacja (na dole paczki zdjęć do pobrania)
- Jacek Tomczak
- MTB Hostel
- Robert Górz
- mamba on bike
- Whyte Bikes Polska
- Kingart Photo
Zobacz też powiązane wpisy:
Ależ jestem dumny z tej przechowalni:-)
A masz może wincyj zdjęć w jakimś tajnym zipie?
Michał, w mojej ocenie oprócz prowadzenia bajk-bloga mozesz spokojnie zająć się prowadzeniem firmy opakowaniowej ;) …
Czemu akurat opakowaniowej? :>
Ponieważ w takim opakowaniu jakie zafundowałeś Zlotowi sprzedałbyś np jesienne ET jako najlepszą na świecie imprezę ;)
Spoko. Jak mnie wywalą z roboty za odpisywanie na komentarze w czasie pracy, zajmę się marketingiem ;)